Tomasz Cichocki spełnił marzenie swego życia. Po 312 dniach ukończył samotny rejs wokół globu. W poniedziałek żeglarz z Olsztyna minął latarnię morską w pobliżu francuskiego Brestu, skąd 1 lipca rozpoczął wokółziemską podróż.
- Był to bardzo, bardzo trudny rejs, nie tyle pod względem żeglarskim, co psychicznym. Głowa musiała pracować prawie non stop. Ale jeśli mi się udało spełnić marzenie, to dowód, że każdy może marzyć i tylko od nas zależy, czy uda się je zrealizować" - powiedział potwornie zmęczony Cichocki.
Na jednostce, która na morzu była jego domem, widać trudy przedsięwzięcia, ale - jak stwierdził kapitan - to piękny jacht i nie do zdarcia.
Musiał jeść mniej, bo stracił część zapasów
- W styczniu, w pobliżu Madagaskaru, gdzie panowało wielkie zafalowanie, miałem wywrotkę, jednak jacht zdołał stanąć, ale utraciłem część żywności. Dlatego musiałem ograniczyć posiłki - dodał.
Rozcięta głowa i brygada antynarkotykowa
Na Oceanie Indyjskim Tomasz Cichocki w sztormie odniósł liczne obrażenia: miał pęknięte żebro, ranę ciętą na głowie, którą musiał sam sobie zszyć. Do tego jacht uszkodził ster w zderzeniu z dryfującą przeszkodą. Wszystko to razem zmusiło kapitana do zawinięcia do południowoafrykańskiego Port Elizabeth. A na miejscu powitała go... brygada antynarkotykowa z psami.
Po kilku tygodniach żeglarz przy pomocy miejscowej Polonii i przy wsparciu macierzystej stoczni zdołał naprawić uszkodzenia i popłynął przez Ocean Spokojny i dalej, wokół Przylądka Horn na Atlantyk.
Zapłynięcie do Port Elizabeth zniweczyło piewrotny plan kapitana, który zakładał samotne opłynięcie globu bez zawijania do portów. Jednak samotny rejs dookoła świata wokół Przylądka Dobrej Nadziei i Cape Horn i tak sam w sobie jest wielkim wyczynem. Teliga, Jaskuła, Lewandowski Cichocki jest 16. Polakiem, który samotnie opłynął świat pod biało-czerwoną banderą. Pierwszym był Leonid Teliga. Rejs rozpoczął na drewnianym jachcie "Opty" 25 stycznia 1967 roku w Casablance, pętlę zamknął po dwóch latach i dwóch miesiącach. Rejs dokończył tylko dzięki wielkiej sile woli, bowiem w ostatnich miesiącach wyprawy zmagał się już ze śmiertelną chorobą. Zmarł 21 maja 1970 roku. Miał 53 lata.
Pierwszym Polakiem i trzecim żeglarzem w historii, który samotnie, bez zawijania do portów okrążył Ziemię, jest Henryk Jaskuła. Dokonał tego na "Darze Przemyśla". Rejs trwał 344 dni. Zakończył się w Gdyni 20 maja 1980 roku.
Po 28 latach jego wyczyn powtórzył - dużo trudniejszą trasą prowadzącą ze wschodu na zachód - pochodzący z Iławy Tomasz Lewandowski na jachcie "Luka".
Rodzina z nadzieją na szczęśliwy powrót
- Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam męża. Zresztą nie tylko ja, cała nasza rodzina, 20-letnia córka, 27-letni syn, a zwłaszcza 81-letnia matka Tomka, Barbara, która chyba najbardziej przeżywała jego rejs. Gdy mieliśmy z nim kontakt, było łatwiej, ale jak się on urwał, pozostawała tylko nadzieja, że wszystko jest w porządku - powiedziała Ewa Cichocka.
Gdy usłyszała, że mąż, który ledwo co zszedł na brzeg myśli już o następnym projekcie, głęboko westchnęła. Jak zaznaczyła, ich dzieci - Alicja i Paweł - żeglarstwo mają przekazane w genach. - Jak tylko zaczęły chodzić, mąż zadbał, by nauczyły się bardzo dobrze pływać. I od młodości czują się jak ryby w wodzie, a żeglują rekreacyjnie - opowiadała Cichocka.
Na pytanie, co szczególnego przywiozła do Brestu na spotkanie z mężem, odpowiedziała - Siebie... Chciałam zabrać babkę ziemniaczaną i gołąbki, ulubione przez niego potrawy, i teraz żałuję, że tego nie zrobiłam, bo od paru dni prawie nic nie jadł. Ale nie wiem, czy bym go zaskoczyła, gdyż Tomek jest dużo lepszym ode mnie kucharzem - mówiła Ewa Cichocka.
"Tylko idiota się nie boi"
Matka żeglarza powiedziała, że najbardziej obawiała się o stronę psychiczną syna. - Pytałam go przed wypłynięciem, czy odczuwa lęk, a on na to, że tylko idiota się nie boi. Mówił: trzymaj za mnie kciuki, żebym poradził sobie sam ze sobą - wspominała Barbara Cichocka.
Szczęśliwy finał
Cichocki zamknął pętlę o godz. 18.47 czasu polskiego. O tej porze minął latarnię morską Pointe du Petit Mineau, skąd 1 lipca rozpoczął rejs. Komisarz World Sailing Speed Record Council (WSSRC) Claude Breton potwierdził oficjalnie fakt opłynięcia Ziemi przez Cichockiego.
Brest przygotowuje się do 20. Międzynarodowego Festiwalu Morskiego (13-19 lipca) i w Port de Chateau w centrum miasta trwają prace stolarskie. Jednak dla "Polskiej Miedzi" przygotowano honorowe miejsce przy głównym nabrzeżu. Po zejściu kapitana na ląd wystrzelił korek trzylitrowej butelki szampana.
Autor: mm/mj / Źródło: PAP