W środę ekolodzy z WWF Polska zaalarmowali, że w rejonie Zalewu Szczecińskiego zaobserwowano duży zakwit sinic. Sanepid nie potwierdził tych informacji, podał natomiast, że bakterie są obecne na jeziorze Lipowo w Dębnie (woj. zachodniopomorskie).
- Sanepid wprowadził zakaz kąpieli, bo w akwenie zakwitły sinice. Wolne od nich są wszystkie kąpieliska nad Bałtykiem na Pomorzu Zachodnim - poinformowała w środę rzeczniczka wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Szczecinie Renata Opiela.
Obecności sinic nie stwierdzono również nad Zalewem Szczecińskim. - Sytuacja jednak jest stale monitorowana - dodała.
Zielone smugi widoczne z kosmosu
Pierwsze odnotowane negatywne skutki zakwitu sinic miały miejsce ponad sto lat temu. Choć sinice (cyjanobakterie) są mikroskopijnymi organizmami, to latem ich obecność w Morzu Bałtyckim można łatwo zaobserwować w postaci dużych skupisk lub kożuchów unoszących się na powierzchni wody. - Skalę zjawiska, które określamy jako zakwity sinic, można ocenić na podstawie zdjęć satelitarnych. W niektórych latach, zielone smugi utworzone przez sinice pokrywają znaczną część powierzchni Morza Bałtyckiego - czytamy w komunikacie przesłanym prze WWF.
Bałtyk się przejada Jedną z głównych przyczyn powstawania nadmiernych zakwitów sinic jest eutrofizacja, czyli przeżyźnienie. Oznacza to, że do Bałtyku dociera zbyt duża ilość składników odżywczych: azotanów i fosforanów. Morze Bałtyckie w takim stanie można porównać do organizmu chorego z przejedzenia. Związki azotu i fosforu pochodzą przede wszystkim z nawozów, stosowanych w rolnictwie, ale także ze środków piorących zawierających fosforany.
- W wyniku intensywnych zakwitów sinic dochodzi do zaburzenia równowagi w ekosystemie Bałtyku, które przejawia się między innymi powstawaniem pustyń tlenowych na dnie morza, a to z kolei powoduje wymieranie organizmów zamieszkujących Morze Bałtyckie - mówi Anna Marzec z WWF Polska.
Zupa sinicowa groźna dla zdrowia Jednak - jak przypomina WWF - zakwity toksycznych sinic mogą zagrażać również człowiekowi. Według raportu przygotowanego przez Światową Organizację Zdrowia, poważnym źródłem zagrożenia sinicami dla ludzi może być rekreacyjne korzystanie z wód objętych zakwitem. Do przyjęcia dużych dawek toksyn dochodzi często w trakcie uprawiania sportów wodnych takich jak pływanie, żeglarstwo, surfing czy narty wodne. Wówczas może nastąpić przypadkowe połknięcie wody zawierającej sinice, dochodzi także do wdychania aerozoli, w których również mogą znajdować się komórki sinic lub ich toksyny. - Wśród grup o podwyższonym ryzyku są dzieci, które więcej czasu spędzają na zabawie w wodzie i których nie zniechęca mało estetyczny wygląd i zapach wody, a formujące się przy brzegu gęste kożuchy sinicowe są często dodatkową atrakcją - czytamy w komunikacie WWF. Jednym z najbardziej "efektywnych producentów" toksyn są sinice z gatunku Nodularia spumigena. - Przełknięcie kilku mililitrów "zupy sinicowej" wiąże się z realnym zagrożeniem, zwłaszcza gdy dochodzi do tego systematycznie podczas codziennych wakacyjnych kąpieli w morzu - ostrzega organizacja.
Widzisz dno, możesz pływać
Przeciętny użytkownik kąpieliska może sam ocenić stopień zagrożenia. Eksperci zalecają, powstrzymanie się od kąpieli w sytuacjach, kiedy po wejściu do morza czy jeziora po kolana, w wyniku zmętnienia spowodowanego obecnością sinic, trudno zobaczyć własne stopy. - Zakwity sinic zależą w dużej mierze od ilości trafiających do morza azotanów i fosforanów, których połowa pochodzi z rolnictwa. Stąd olbrzymie znaczenie dla kondycji Morza Bałtyckiego ma również to, jak będzie wyglądać przyszłość Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej - mówi Anna Marzec. Zastrzega jednak, że każdy z nas ma wpływ na to ile fosforanów trafia do Bałtyku. - Wybierając bezfosforanowe proszki do prania, pomagamy chronić morze - zaznacza.
Autor: mm,map//ms,ŁUD / Źródło: PAP