Co śmierć Kim Dzong Ila ma wspólnego z pogodą? Według północnokoreańskich mediów – całkiem sporo. – Jego narodzinom towarzyszyło pojawienie się podwójnej tęczy, w momencie zgonu odnotowano nienaturalnie niskie temperatury, a morza były wyjątkowo wzburzone – poinformowała w czwartek państwowa telewizja, według której dyktator miał zdolność kontrolowania aury.
Już w dniu narodzin Kim Dzong Ila nad jedą ze świętych gór "niebo przyozdobiła podwójna tęcza". Lokalne media przez lata podkreślały, że był to znak spełniającej się przepowiedni o nadejściu wielkiego lidera.
Ponadto dyktator od początku do końca życia miał mieć "cudowną moc kontrolowania pogody". Jego niezwykły związek z aurą propaganda zaznaczała na każdym kroku.
Kiedy po 17 latach sprawowania władzy, lider Korei Północnej umierał w pociągu na zawał serca z powodu "wielkiego napięcia umysłowego i fizycznego", aura także miała zareagować na jego odejście.
Wzburzone morza, niskie temperatury
- Rankiem 17 grudnia, kiedy (Kim Dzong Il – red.) wyruszył w podróż, by przewodzić ludziom pracującym w polu, temperatura w naszym kraju wynosiła między 4 a 7 st. C mniej niż powinna. W czasie trwającej obecnie zimy nie było jeszcze tak zimno. Dodatkowo wschodnie i zachodnie morza były w tym dniu wyjątkowo wzburzone. Wiatr wiał z prędkością 15 m/s, a fale osiągały nawet do 3 metrów wysokości – podały północnokoreańskie media.
- Te dane pogodowe tylko podkreślają jak bolesnym przeżyciem dla naszego kraju jest odejście ukochanego lidera, który z patriotycznym oddaniem, mimo wszechobecnego i przenikliwego zimna, udał się w swoją ostatnią podróż – poinformowała państwowa telewizja, która uważa trwające od kilkunastu dni w Korei Północnej obfite opady śniegu za silnie związane ze śmiercią Kim Dzon Ila.
Autor: ar/ms / Źródło: reuters, pap