72-letni Włoch Piergiorgio L. oskarżony przez gdańską prokuraturę o oszukanie ponad tysiąca osób na 3 mln zł postanowił dobrowolnie poddać się karze. Włoch ma dostać karę dwóch lat więzienia i obowiązek zwrotu wpłaconych kaucji i zaliczek. Sąd przychylił się do wniosku oskarżonego, wyrok będzie odczytywał prawdopodobnie jeszcze kilka dni.
Włoch oskarżony o stworzenie piramidy finansowej usłyszał 1124 zarzuty oszustwa na ponad 3 mln zł. W trakcie śledztwa Piergiorgio L. początkowo nie przyznał się do winy. Próbował przekonywać prokuratorów, że firmę prowadził wspólnie z pewnym obywatelem Rumunii, który to ponosi odpowiedzialność za oszustwo, śledczy nie znaleźli jednak dowodów wystarczająco uwiarygodniających tę wersję zdarzeń i nie dali jej wiary.
W czasie drugiego przesłuchania przyznał się do stawianych mu zarzutów.
Chce poddać się karze
72-letni Włoch wystąpił do sądu o dobrowolne poddanie się karze. Według wniosku, oskarżony ma dostać dwa lata więzienia, a na rzecz pokrzywdzonych obowiązek naprawienia szkody w całości, czyli zwrot pokrzywdzonym wpłaconych kaucji i zaliczek.
Do wniosku przychyliła się prokuratura.
- Sąd zgadzając się na uwzględnienie wniosku, wydaje wyrok taki jak we wniosku uzgodnionym przez prokuratora i oskarżonego. Ale formalnie możemy mówić o wyroku określonej treści po jego ogłoszeniu - poinformował Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Ogłoszenie wyroku będzie trwało jeszcze kilka dni.
Naklejki na samochody
Według śledczych obcokrajowiec w 2008 r. założył firmę - piramidę o nazwie Pier&Gio. Z czasem spółka zaczęła tworzyć filie w innych miastach w Polsce, w tym m.in. w Warszawie, Olsztynie, Toruniu i Bydgoszczy. Biznes polegał na tym, że klienci firmy umieszczali na swoich prywatnych autach naklejki z reklamami mało znanych produktów. W zamian mieli otrzymywać około 900 zł miesięcznie. Warunkiem zawarcia umowy była wpłata około 2,7 tys. zł kaucji.
Właściciel uciekł
Przez pierwsze miesiące swojej działalności firma wywiązywała się z zawartych umów. W połowie czerwca 2008 r. klienci, którzy zjawili się po kolejne wypłaty w gdańskiej siedzibie spółki, zastali zamknięte drzwi. Podobnie było w innych miastach w Polsce. Właściciel firmy zniknął, a na koncie spółki stwierdzono brak pieniędzy pochodzących z kaucji wpłaconych przez ponad tysiąc osób.
Zatrzymany na terenie Włoch
Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście. Poszukiwania Włocha na terenie Polski nie przyniosły rezultatu. W lipcu 2010 r. wystawiono za nim Europejski Nakaz Aresztowania.
Dwa lata później mężczyzna został zatrzymany na terenie Włoch przez tamtejszą policję, po czym przewieziono go do Polski, gdzie postawiono mu zarzuty, a sąd zastosował areszt.
Autor: ws//ec / Źródło: TVN24 Pomorze, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24