Prokuratora i kuratorium sprawdzają czy w szkole w Szpęgawsku (woj. pomorskie) znęcano się nad dziećmi. O sprawie zrobiło się glośno po tym jak jedna z matek powiedziała śledczym, że nauczycielka zakleiła plastrem usta jednemu z podopiecznych. Postępowanie trwa, a w szkole szykują się zmiany. W placówce już założono monitoring, a dyrekcja "na wszelki wypadek" szuka nauczycielki na zastępstwo.
O oddziale przedszkolnym w Szpęgawsku (woj. pomorskie) zrobiło się głośno kilka dni temu za sprawą jednej z matek. Kobieta twierdzi, że jedna z dwóch wychowawczyń nieodpowiednio potraktowała jej dziecko. Rzekomo miała zakleić mu usta plastrem. Sprawę badają śledczy. CZYTAJ WIĘCEJ
Zmiany w szkole
Kuratorium skończyło już dwudniową kontrolę placówki, ale na jej wyniki trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. W między czasie w szkole w Szpęgawsku założono monitoring.
- Dyrektor podjął taką decyzję. Szkoła sfinansowała to z własnych środków. Omówiliśmy szczegóły tego przedsięwzięcia i z tego co wiem kamery są już w szkole - mówi tvn24.pl Włodzimierz Bieliński, naczelnik wydziału oświaty, zdrowia i spraw społecznych w Urzędzie Gminy w Starogardzie Gdańskim.
Być może to nie koniec zmian w placówce. Jak przyznaje Bieliński, dyrekcja poszukuje też nauczycielki na zastępstwo. Ma ona przejąć obowiązki pani Hani, jeśli ta dalej pozostanie na zwolnieniu.
- Z tego co wiem to wychowawczyni miała być na zwolnieniu do 1 kwietnia, ale możliwe, że przyniosła już kolejne. Dyrekcja poszukuje nauczycielki na wszelki wypadek, gdyby pani Hania jeszcze nie wracała do pracy. W końcu dzieci muszą mieć opiekę - dodaje naczelnik.
To trudna sprawa. Konflikt w szkole?
Prokuratura Rejonowa w Starogardzie Gdańskim sprawdza czy w szkole mogło dojść do znęcania się nad dziećmi. Śledczy podkreślają, że prowadzą postępowanie w sprawie, a nie przeciwko komuś. Do tej pory przesłuchano matkę, która jako pierwsza poinformowała o swoich obawach oraz rodziców dzieci, które wskazała.
Cała sprawa jest dość niejednoznaczna, bo zeznania kobiety opierają się na informacjach, które uzyskała od swojego dziecka. Nie ma żadnych konkretnych dowodów np. video, które wskazywałyby na winę nauczycielki.
Część rodziców napisała list do kuratorium, w którym poprosili o interwencję w szkole. Nie brakuje też takich, którzy bronią nauczycielki i twierdzą, że wszelkie zarzuty pod jej adresem to zwykłe oszczerstwa.
- Gdyby naszym dzieciom zaklejano buzie czy bito je po nóżkach one, by tak chętnie nie chodziły do przedszkola. A one są uśmiechnięte i aż tam biegną. Kochają swoją panią, a on się z nimi bawi i ma naprawdę dużo energii - mówiła pani Karolina, jedna z matek.
Mąż nauczycielki nie ukrywa rozgoryczenia i twierdzi, że przyczyną kłopotów jego żony jest konflikt z wychowawczynią drugiej grupy.
- Żona nie czuje się najlepiej. Bardzo to wszystko przeżywa i po prostu czeka aż sąd to rozstrzygnie - mówił pan Bartłomiej. Mężczyzna ma nadzieję, że osoby, które formułują zarzuty pod adresem jego żony zostaną ukarane.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24