To powinien być dla nas wszystkich potworny wyrzut sumienia - mówiła w "Faktach po Faktach" o proteście osób niepełnosprawnych i ich opiekunów siostra Małgorzata Chmielewska ze Wspólnoty "Chleb Życia". - Zepchnęliśmy ludzi najsłabszych na margines, dając im michę, i to bardzo skromną. Natomiast nie dajemy im możliwości życia - podkreśliła.
Od 20 dni w Sejmie trwa protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. Domagają się realizacji dwóch głównych postulatów - zrównania kwoty renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia 500-złotowego dodatku miesięcznie dla osób niepełnosprawnych po 18. roku życia.
W poniedziałek protestujący po raz kolejny spotkali się z przedstawicielami rządu. Rozmowy nie przyniosły jednak przełomu.
"Nie można skazywać ludzi na wegetację"
- To jest krzyk rozpaczy i wołanie o pomoc, ale jednocześnie to powinien być dla nasz wszystkich potworny wyrzut sumienia - mówiła w "Faktach po Faktach" o proteście w Sejmie siostra Małgorzata Chmielewska.
Dodała, że jako społeczeństwo "zepchnęliśmy ludzi najsłabszych na margines, dając im michę, i to bardzo skromną". - Natomiast nie dajemy im możliwości życia - tłumaczyła.
Powiedziała, że "powinniśmy na kolanach przepraszać tych, którym po prostu nie pozwalamy godnie żyć".
Jak mówiła, protest w Sejmie powinien być natychmiast zakończony. - Nie poprzez ustąpienie tych rodziców, tylko poprzez szybkie załatwienie sprawy ze strony tych, którzy mają władzę - zaznaczyła.
Zdaniem Chmielewskiej postulaty protestujących powinny zostać spełnione "bez żadnych rachunków politycznych".
- Nie można skazywać ludzi na wegetację w społeczeństwie, które jednocześnie wydaje ogromne pieniądze na, powiedzmy sobie, gadżety. Na to, co może nie jest nam niezbędne do życia, a sprawia przyjemność - powiedziała.
"Ci ludzie potrzebują realnej pomocy"
Siostra Chmielewska dodała, że trudno jej oceniać postawę polityków. - Ale trochę mi to pachnie takim uporem. Wy chcecie, no to my wam nie damy - wskazała.
- Myślę, że wszyscy powinniśmy uderzyć się w piersi i najnormalniej w świecie ustąpić i te pieniądze przerzucić może z kasy do kasy. Byłby to najlepszy program socjalny, jaki od upadku komunizmu byłby w Polsce - skomentowała.
Zdaniem siostry Chmielewskiej na drodze do zakończenia protestu stoją "na pewno polityczne rachunki". - Ci ludzie potrzebują realnej pomocy. Wszelkie możliwe światopoglądy, jakiekolwiek polityczne rachuby, nie powinny mieć miejsca - przekonywała.
- To jest po prostu wstyd i obsuwa na całą Europę, że te kilkanaście osób musi leżeć w Sejmie - dodała.
"Czy naprawdę nie słyszymy krzyku tych ludzi?"
Siostra Chmielewska wyraziła pełne poparcie dla osób protestujących w Sejmie. - To są matki, które mają serce i to są matki, które od lat są przyzwyczajone do tego, że każda rzecz, która służy ich dziecku, musi być wyrywana - powiedziała.
Dodała, że "podziwia również te osoby niepełnosprawne", które biorą udział w sejmowym proteście. - Czy naprawdę nie słyszymy krzyku tych ludzi? Myślę, że to świadczy, już nie mówiąc o naszym chrześcijaństwie, zwyczajnie o naszym społeczeństwie - oświadczyła.
- To jest skandal, że musicie prosić o rzeczy, o które nie powinniśmy prosić - zwróciła się protestujących siostra Chmielewska.
Autor: PTD//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24