Pan Dariusz miał w czwartek wieczorem wylecieć z Sharm el-Sheikh do Rzeszowa samolotem linii SkyUp. Jego lot został jednak odwołany, podobnie jak kolejny. Linie lotnicze przepraszają pasażerów.
Turysta skontaktował się z redakcją Kontakt24 w piątek wieczorem. Jak przekazał, jego lot planowo miał rozpocząć się w czwartek o godzinie 17.45, jednak został przesunięty z powodów technicznych. Podobny los spotkał dzień później lot zastępczy.
- Około północy odwieźli nas do hotelu, a dzisiaj (w piątek - red.) około 17:00 miał być kolejny lot. Teraz siedzimy na lotnisku już od sześciu godzin i żadnej informacji nie ma. Pracownicy nic nie wiedzą, nie jest podana żadna godzina, podobno samolotu też nie ma. Rezydent niby nas zapewnił, że znowu nas przetransportują do hotelu, jeżeli dzisiaj nie wylecimy – relacjonował w piątek pan Dariusz.
Linie lotnicze przepraszają
W sprawie odwołanego lotu skontaktowaliśmy się z przewoźnikiem. Linie lotnicze SkyUp potwierdziły odwołanie lotu numer U5 7552 z Sharm El Sheikh do Rzeszowa z dnia 2 stycznia "z powodów technicznych".
"By zminimalizować zakłócenia, pasażerowie zostali przekierowani na inne loty" – czytamy w oświadczeniu, przesłanym do nas w sobotę. Firma przekazała też, że część pasażerów wróciła już do Polski, a pozostali mają zaplanowany lot na 4 stycznia.
"Podczas zmian stale informowaliśmy pasażerów i zapewnialiśmy im pełne wsparcie, łącznie z posiłkami i udogodnieniami, by zapewnić im komfort" – poinformował SkyUp. Linie przepraszają za niedogodności i zapowiadają, że "odszkodowania dla pasażerów będą przyznawane zgodnie z prawem Unii Europejskiej".
Powrót do Polski
Po powrocie do Polski w sobotę pan Dariusz ponownie się z nami skontaktował. Przekazał, że po tym, jak sytuacją na egipskim lotnisku zaczęły interesować się media, linie lotnicze stanęły na wysokości zadania. – Wczoraj było już zupełnie inaczej, było to fajnie zorganizowane. O 22.25 zawieźli nas do hotelu. Wiedzieliśmy, że o 7 mamy zbiórkę, o 9.50 wylot, że został zmieniony numer lotu – wylicza turysta. Sam lot okazał się kameralny, na pokładzie znalazło się zaledwie 60 pasażerów odwołanego lotu, pozostali dotarli do Polski wcześniej.
- Ja się nie denerwowałem na to, że coś się stało z samolotem, bo to się zdarza. Ale żeby zawieźli nas do hotelu i powiedzieli: macie dwa dni do następnego samolotu. A nie, że patrzą na nas jak na intruzów, a my leżymy na walizkach w hotelu, z którego nas wymeldowali – mówi pan Dariusz.
Utknęli na Fuerteventurze
Sygnały o odwołanym locie otrzymaliśmy też od turystów, którzy 2 stycznia mieli wylecieć z wyspy Fuerteventura do Warszawy. Tuż przed wylotem dowiedzieli się, że samolot linii Wizz Air został anulowany z przyczyn technicznych.
Pan Wojciech, jeden z pasażerów samolotu, wyjaśnił, że lot numer W61332 miał wylecieć z hiszpańskiej wyspy w czwartek wieczorem. - Chodzi o normalny lot rejsowy, którym miało lecieć około 200 osób. Na lotnisku dowiedzieliśmy się, że z przyczyn technicznych został on anulowany i właściwie na tym pierwsza komunikacja się skończyła. Nie otrzymaliśmy żadnego oficjalnego komunikatu, wszystko zostało przekazane ustnie przez pracownika linii Wizz Air na lotnisku, a do tego okazało się, że dla tylu osób linie nie są w stanie załatwić hotelu ani nawet transportu - relacjonował.
- W związku z tym o godzinie 22 cała ta grupa musiała zacząć szukać noclegów na własną rękę. Na szczęście większość osób była sprawna cyfrowo, mi udało się znaleźć hotel około 28 kilometrów od lotniska za cenę około 1000 złotych, a wszystkie bliższe były jeszcze droższe. Co więcej, przez brak transportu, przed lotniskiem ustawiła się wielka kolejka do taksówek, których łącznie potrzebnych było chyba z pięćdziesiąt, ja sam czekałem na wolnego kierowcę około pół godziny - opisywał sytuację.
Zwroty "w rozsądnych granicach"
Jak przekazał mężczyzna, przed północą pasażerowie otrzymali pierwszy komunikat od linii lotniczych, w którym informowano, że lot został przełożony na następny dzień na godzinę 9 rano. - W związku z tym na lotnisku musieliśmy stawić się o godzinie 7, a przez to nie było nawet możliwości zjedzenia śniadania w tych hotelach, za które sami płaciliśmy. No, ale pojechaliśmy na lotnisko, z powrotem stawiło się 200 osób, a tam dowiedzieliśmy się, że lot został przełożony po raz kolejny i prawdopodobnie odbędzie się o godzinie 17:15 czasu lokalnego, choć tego również nie jesteśmy pewni, ponieważ ta informacja pojawiła się jedynie od przewoźnika, a na tablicy odlotów lotniska naszego samolotu do Warszawy wciąż nie ma - dodał.
W sprawie odwołanego lotu skontaktowaliśmy się z przedstawicielem przewoźnika. Wizz Air przekazał, że lot został odwołany "z powodu uszkodzenia samolotu przez sprzęt obsługi naziemnej oraz konieczność przeprowadzenia nieplanowanego przeglądu technicznego".
"Z uwagi na ograniczenia czasowe w pracy załogi, które są podstawowym warunkiem zapewnienia bezpieczeństwa lotu, wylot samolotu został ponownie przełożony. Aby zrealizować lot, zastępcza załoga została przetransportowana z Katowic na Fuerteventurę. Ze względu na fakt, że lotnisko jest zamykane na noc, a także z powodu wysokiego sezonu turystycznego i ograniczonej dostępności pokoi hotelowych, pasażerom doradzono samodzielne zorganizowanie zakwaterowania. Linia zobowiązała się do zwrotu poniesionych kosztów w rozsądnych granicach cenowych. Na lotnisku linia Wizz Air zapewniła pasażerom bony żywnościowe o wartości 24 euro" – czytamy w przesłanym do naszej redakcji komunikacie. Linia przeprosiła pasażerów za niedogodności.
Źródło: Kontakt24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Dariusz/Kontakt24