Sobota, 15 marca 21:00Po rewelacyjnej jeździe w kwalifikacjach, w niedzielnym wyścigu Robert Kubica wystartuje z drugiej pozycji. Choć polscy kibice już pewni są sukcesu, Przemysław Kępiński szef serwisu internetowego Formula1.pl ostrzega w "Magazynie 24 godziny" - "brudna" strona toru może pokrzyżować szyki naszego kierowcy.
Trzecia pozycja byłaby lepsza
- Kierowcy jeżdżą optymalną linią jazdy. Dlatego ta część po prawej stronie toru startowego jest brudniejsza, bardziej śliska i ma mniejszą przyczepność - tłumaczy Kępiński. I przekonuje że paradoksalnie, dla Kubicy lepszy byłby start z teoretycznie słabszej, trzeciej pozycji. - Druga robi tylko lepsze wrażenie - dodaje. Jego zdaniem, właśnie druga pozycja startowa może zaważyć na utracie czasu już na samym starcie. Jednak tak wysokie miejsce ma też swoje plusy. - Startuje z przodu, więc ewentualne wypadki, będą za nim - tłumaczy Kępiński.
Jak dodaje Marcin Prokop, dziennikarz TVN i miłośnik Formuły 1, wpływ na przebieg wyścigu może mieć też zaostrzenie przepisów. Po raz pierwszy kierowcy będą jeździć z wyłączoną kontrolą trakcji. - Nie są do tego przyzwyczajeni, więc przetasowania w klasyfikacji są możliwe już na pierwszym przejeździe - przewiduje. Zdaniem Kępińskiego natomiast, zmiany w przepisach nie mają dużego znaczenia. - To tylko uatrakcyjnienie dla widzów - przekonuje - tak dobrzy kierowcy, jak w Formule 1, uważają że to nie wpływa na ich umiejętności jazdy. - Chodzi też o wyrównanie szans między zespołami - dodaje Prokop, tłumacząc że różnice w budżetach poszczególnych zespołów sięgają milionów dolarów. - Ale to paradoks, bo z drugiej strony przeznacza się ogromne pieniądze na szukanie sprytnych technicznych rozwiązań - zaznacza.
Umiejętności kierowcy to tylko 30 proc. sukcesu
Pytany o to, w jakim stopniu zwycięstwo w wyścigu zależy od funduszy, jakimi dysponują zespołu, Kępiński przyznaje: umiejętności kierowcy to 30 proc. sukcesu. - 60 proc. to aerodynamika, reszta to bolid - wylicza. - Mówi się, że przeciętny kierowca w doskonałym bolidzie wygra z doskonałym kierowcą w przeciętnym bolidzie - dodaje Prokop.
Obaj goście "Magazynu 24 godziny" przyznają, że mają nadzieję na świetny występ Polaka i przewidują, że jego zwycięstwo wywołałoby w kraju prawdziwą kubicomanię - Jeśli obroni drugą pozycje, albo stanie na najwyższym stopniu podium, to małyszomania była tylko preludium tego, co nas czeka - wieszczy dziennikarz, a Przemysław Kępiński dodaje tylko: - Aż nie mogę sobie tego wyobrazić. I przytacza anegdotę powtarzaną przez pasjonatów Formuły1. - Mówi się, że kto wygra w Melbourne zostanie Mistrzem Świata. Od 13 lat, od kiedy rozgrywany jest tam wyścig, tylko jeden raz zdarzyło się inaczej - tłumaczy.
as/pul