Piątek, 5 grudnia Walka na życiorysy trwa w najlepsze. W obronie Stefana Niesiołowskiego staje Prezydium Sejmu, które potępia Jarosława Kaczyńskiego, a szef klubu PiS oświadczenie nazywa "żenującym". Jak walkę parlamentarzystów "kwitami" z przeszłości ocenia były poseł, dziś publicysta, Jan Rokita? - Ludzie, którzy tak plugawią język polityki to dzieci Andrzeja Leppera. Dziękuję Najświętszej Maryi, że nie muszę w tym już uczestniczyć - mówił w "Magazynie 24 godziny".
Rokita nie ma zamiaru opowiadać się po którejkolwiek ze stron sporu o przeszłość wicemarszałka Stefana Niesiołowskiego. W środę podczas sejmowej debaty poprzedzającej głosowanie nad wnioskiem PiS o odwołanie marszałka Komorowskiego, prezes PiS zarzucił posłowi PO, że podczas przesłuchań SB "sypał swoich kolegów".
W piątek Prezydium Sejmu, w którym PO i PSL mają większość, wydała oświadczenie, w którym potępiło Jarosława Kaczyńskiego za te słowa, protestując przeciwko szarganiu dobrego imienia bohaterów walki o wolność. Platforma wysłała też skargę na byłego premiera do komisji etyki. Czy były poseł PO Jan Maria Rokita podpisałby się pod nią?
"To rodzina Leppera"
- Nie - odpowiada krótko. Były poseł, a dziś publicysta, swoją odpowiedź argumentuje bardzo prosto i ostro: - Cały ten świat pseudo-debat, na które teraz patrzę, jest światem świadczącym o degradacji języka politycznego. Ojcem tego języka jest nieobecny ciałem, ale obecny duchem Andrzej Lepper. To on zreformował politykę w taki sposób, że ludzie pomyśleli, że sławę można uzyskać dzięki plugawemu językowi. Ja oczywiście nie wymienię nazwisk tych ludzi. Ale niektórzy z tych posłów, którzy teraz uczestniczą w dyskusji, należą do tej rodziny - atakował były poseł.
Jak zaznaczył jest mu mimo wszystko "dość" obojętne, co mówią strony tego konfliktu, bo po żadnej stronie opowiadać się nie zamierza. Zdaniem Rokity to "woda na młyn" dla "politycznych dzieci Leppera". - Kolejne oświadczenia będą tylko eskalować falę wzajemnych potępień - oceniał Rokita.
Postępować jak z terrorystami...
Ale odpowiedź na pytanie, co robić w sytuacji tak ostrej dyskusji polityków, jest według byłego posła bardzo trudna. Walkę "z rodziną posłów, których ojcem chrzestnym jest Andrzej Lepper" porównał nawet do walki z terroryzmem. - O terroryzmie ponoć najlepiej nie mówić wcale. Ale czy to jest możliwe? Chyba nie. A czy jest to wykonalne w przypadku dzieci Andrzeja Leppera? Też pewnie nie. Na pewno nie należy stawać po żadnej ze stron, bo to daje im paliwo - podkreślał Rokita.
Na koniec, w swoim stylu, były poseł ironicznie podsumował: - Kiedy dziś wracam do domu to klękam przed obrazem Najświętszej Maryi i dziękuję jej, że oszczędziła mnie przed tym, by nie być wśród tych ludzi - przyznał.