Tu w prawym rogu stała kanapa. Na niej leżał koc, jedyna rzecz, która została jej po tacie.
- Mój kocuś też woda zniszczyła. Ja leżałam zawsze po jednej stronie kanapy, mąż po drugiej, każdy miał swoją ulubioną – mówi pani Beata. – Wie pani, to niby proste rzeczy, ale my je zbieraliśmy przez całe życie.
– I ja, i mąż, kiedyś pracowaliśmy w lokalnej hucie. Potem przez lata pracowałam w Anglii, żeby zarobić na ostatni remont naszego życia. Zrobiliśmy go z mężem ostatniej wiosny. No i po co? Dziś nie mamy nic. Nie mamy sprzętu audio, który mój mąż zbierał przez długie lata, a musi pani wiedzieć, że muzyka to jego pasja, mimo że nie słyszy na jedno ucho, naprawdę. Nie ma dla niego nic piękniejszego niż czysty dźwięk.
- Nie mamy sypialni, łazienki, kuchni, salonu – wylicza.
Teraz żyją w kilkunastometrowym pokoju, w hotelu, który przyjął powodzian. Nie wiedzą, kiedy wrócą do siebie.
Ma pół godziny na rozmowę. Potem musi biec do pracy.
- Mieszkaliśmy tuż obok tego hotelu, w budynku, gdzie żyło dziesięć rodzin. Cztery mieszkania zostały zalane. U mnie, na parterze, po fali nie zostało zbyt wiele. Plafony na suficie. I jeden święty obrazek – mówi.
Na środku pomieszczenia, które kiedyś było salonem, stoi duża nagrzewnica olejowa. Wokół goła cegła, jedno krzesło, gruz na podłodze.
W weekend, kiedy przyszła wielka woda, była akurat z mężem u syna w Anglii. Wrócili w środę około godziny 23. W mieście nie było wtedy ani zasięgu, ani prądu. Wieczorami czuć było smród, widać tylko ciemność. Ludzie pilnowali przed szabrownikami tego co ocalało.
– Kiedy weszliśmy do budynku z latarkami, akurat czuwała sąsiadka. „Co jest?, Kto tam chodzi?” zawołała, i chwała jej za to.
– Na 90 procent nie będę chciała tu żyć. Po remoncie za rządową zapomogę będziemy chcieli sprzedać to mieszkanie i kupić coś nowego, wyżej, na górce.
Święta?
– I ja, i mąż będziemy pracować, no i bardzo dobrze. Zajmiemy czymś myśli w ten dzień. Przepraszam, ale muszę już uciekać, godzina mojej zmiany się zbliża. Dziękuję, do widzenia! – żegna się i pospiesznie zmierza w stronę kuchni hotelu dla powodzian. To tu teraz pracuje.
Pani Beacie i jej Mężowi można pomóc dokładając się do zbiórki internetowej. Jeśli chcesz pomóc mieszkańcom Stronia Śląskiego, wejdź na www.stronie.pl. Dary dla mieszkańców przyjmuje też lokalny oddział 'Fundacji Tratwa'. Obecnie najbardziej potrzeba szafek, komód, kanap. I ekip budowlanych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: ww