Agregat umożliwiający oświetlenie kotwicy, symbolu Polski Podziemnej - padł w nocy łupem rabusiów. Do zdarzenia doszło na Kopcu Powstania Warszawskiego, podczas gdy... żołnierze pełnili tam wartę honorową. - Powstańcom i mieszkańcom Warszawy należą się przeprosiny - mówi portalowi tvn24.pl rzecznik ratusza.
Ognia na Kopcu Powstania Warszawskiego, by nie zgasł przez 63 dni, na zmianę pilnują policjanci, żołnierze i strażnicy miejscy. W nocy wartę od strażników przejęli żołnierze. Rano, gdy wartę obejmowali policjanci, okazało się, że agregatu nie ma. Według stołecznej policji, sprawa kradzieży agregatu jest dość dziwna, bo w tym miejscu cały czas przebywają ludzie i są tam pełnione warty honorowe. - Chcemy wyjaśnić, jak do tego doszło - mówi Marcin Szyndler ze stołecznej policji.
Obowiązkiem i zadaniem żołnierza jest nie opuszczać posterunku. Problem to nie utrata sprzętu o w sumie niewielkiej wartości, tylko fakt, że żołnierze nie potrafili chronić miejsca o tak ogromnej symbolice Andruszczyk o kradzieży agregatu
Kto nie upilnował agregatu?
Ratusz nie ma wątpliwości, po czyjej stronie leży wina. - Obowiązkiem i zadaniem żołnierza jest nie opuszczać posterunku. Problem to nie utrata sprzętu o w sumie niewielkiej wartości, tylko fakt, że żołnierze nie potrafili chronić miejsca o tak ogromnej symbolice - mówi portalowi tvn24.pl Tomasz Andryszczyk, rzecznik stołecznego ratusza.
Według niego, podczas nieobecności mundurowych, pomnik mógł zostać "na przykład zbezczeszczony" i dlatego zarówno powstańcom, jak i warszawiakom należą się przeprosiny ze strony żołnierzy.
Bo byli niedoświadczeni?
Wojskowi bronią się, że wartę podczas kradzieży pełniło dwóch niedoświadczonych żołnierzy z zasadniczej służby wojskowej. Sami wartownicy również mają swoją linię obrony. - Jeden z żołnierzy źle się poczuł i odszedł. Drugi po jakimś czasie poszedł go szukać. Przez chwilę miejsce zostało bez ochrony - powiedział reporterowi RMF FM major Roman Jurek z jednostki wojskowej nr 2414.
Jeden z żołnierzy źle się poczuł i odszedł. Drugi po jakimś czasie poszedł go szukać. Przez chwilę miejsce zostało bez ochrony Major o agregatu kradzieży
Co dalej?
Agregat Hondy o mocy 4 kilowatów i wartości około 5 tysięcy złotych należał do straży miejskiej. - Mamy jeszcze jeden zapasowy agregat - mówi portalowi tvn24.pl Agnieszka Dębińska-Kubicka, rzecznik prasowy straży miejskiej. - Na miejscu są elektrycy i podłączają agregat. Według rzeczniczki, nie ma groźby, że kotwica przestanie świecić. - Jesteśmy zniesmaczeni tą sytuacją, że ktoś w takim dniu, dokonał kradzieży z takiego miejsca - mówi Agnieszka Dębińska-Kubicka.
Pomnik był zapomniany
Kopiec Powstania Warszawskiego usytuowany jest po południowej stronie ulicy Bartyckiej. Dawniej na mapach opisany jako Kopiec Czerniakowski. Usypany z gruzów zniszczonych w 1944 r. dzielnic Warszawy. Przez wiele lat kopiec był zapomniany i zaniedbywany. W roku 2004 z okazji 60. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego uporządkowano szczyt kopca i zbudowano schody umożliwiające wygodne dojście od ul. Bartyckiej.
Źródło: PAP, tvn24.pl, lublin.com.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24