Napad na pociąg w Siemanowicach Śląskich bardziej przypomina scenariusz brawurowej kradzieży złota, niż węgla, który znajdował się w wagonach. 70 ton koksu wysypano, część skradziono. I choć to pierwszy tak zuchwały atak, na co dzień kradzieże z pociągów liczone są w setkach.
W Siemanowicac Śląskich zasadzka była precyzyjnie przygotowana. Złodzieje ustawili na torach kontener na śmieci, przez co jadący pociąg musiał się zatrzymać. Na torach natomiast pojawiło się blisko 20 osób, które otworzyło wagony i wysypało węgiel. Maszynista i dwóch funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei nie mieli szans.
Złodzieje-profesjonaliści
Na torach znalazło się w sumie około 70 ton koksu. Aby je odblokować, węgiel został zgarnięty na bok. W nocy na pewno ktoś się nim zainteresuje. - Większość i tak rozkradną złodzieje, ponieważ takiego terenu dużego nie da się upilnować - wyjaśnia Zbigniew Czyż, zastępca dyrektora z Zakładu Linii Kolejowych w Tarnowskich Górach.
Złodzieje okradający pociągi to prawdziwe zorganizowane grupy przestępcze, które liczą po ok. 15-20 osób. Najczęściej scenariusz jest następujący: jedna grupa, zazwyczaj nastolatkowie, blokują tory i otwierają zasuwy wagonów. Za usypanie węgla z jednego wagonu dostają 50 złotych.
Druga grupa zajmuje zebraniem wysypanego węgla. Kolejna sprzedaje to, co udało się ukraść. Cały proceder koordynuje kilka osób. - Są to ludzie przeważnie z okolicy, często biedni - opisuje złodziei Piotr Horzela, rzecznik prasowy policji w Siemianowicach Śląskich.
Cztery razy taniej
Najbardziej niebezpieczna trasa przebiega od Mysłowic przez Siemianowice Śląskie do Bytomia. Przed zimą nie ma tygodnia, by nie doszło na niej do kradzieży węgla.
Węgiel sprzedawany jest na miejscu. Kilogramowy worek kradzionego koksu można kupić za 10 złotych, czyli cztery razy taniej niż legalnie. Nikt nie ma wątpliwości skąd pochodzi. Ale też niewielu chce otwarcie o tym mówić.
- Tylko chodzą po budynkach się pytać, czy ktoś nie chce węgla. Jak chcą, to przychodzą za 15 minut z dwoma-trzema workami - mówi mieszkaniec Siemianowic Śląskich.
Pięć milionów strat, co drugi złodziej złapany
PKP Cargo na kradzieży węgla w ubiegłym roku straciło na tym ponad pięć milionów złotych. O upilnowaniu wszystkich linii nie ma mowy. Katowicki oddział straży ochrony kolei zabezpiecza 600 kilometrów torów. Na jednej zmianie pracuje około 10 patroli. Nie licząc dworców, każdy ma więc do zabezpieczenia 60 kilometrów torów.
Dodatkowo każdy ruch patrolu śledzony jest przez złodziei węgla. - Wiedzą jakimi samochodami jeździmy, znają nas, dzwonią do siebie - przyznaje chcący zachować anonimowość funkcjonariusz SOK.
Służbom udaje się ustalić co drugiego sprawcę kradzieży.
Źródło: Fakty TVN