- Ziobryści starają się ulokować na polskiej scenie politycznej jako nowy LPR - twierdzi europoseł PJN Marek Migalski, komentując przejście czterech polityków skupionych wokół Zbigniewa Ziobry do nowej frakcji w Parlamencie Europejskim. - To jest marginalizacja, taka do końca - mówi Marek Siwiec, europoseł SLD.
Obaj goście "Rozmowy Rymanowskiego" odnosili się do decyzji europosłów Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro, Tadeusza Cymańskiego, Jacka Kurskiego i Jacka Włosowicza, którzy przeszli z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów do frakcji Europa Wolności i Demokracji w PE.
Byli w czwartej największej frakcji, która należy do tych poważnych. Teraz przechodzą na margines. Proszę ich spytać dlaczego. Marek Siwiec
Samowolne wyjście na margines
EWD jest najmniejszą frakcją w PE i jest najbardziej euroceptyczną z wszystkich. - Ostatnie elementy proeuropejskiej przyzwoitości kończą się na EKR. Dalej jest tylko "ładowanie" w Unię - mówił Siwiec. - Byli w czwartej największej frakcji, która należy do tych poważnych. Teraz przechodzą na margines. Proszę ich spytać dlaczego - mówi europoseł SLD.
Siwiec dodaje, że jego zdaniem Ziobro wraz z kolegami dobrowolnie pozbawili się jakiegokolwiek wpływu na politykę UE. - To wiedzą wszyscy i nawet oni powinni już to wiedzieć, że w im mniejszej frakcji się jest, tym mniejsze się ma wpływy - mówi europoseł SLD.
Zdaniem Migalskiego, decyzja ziobrystów jest motywowana potrzebami polskiej sceny politycznej. - Ziobro chce być prawdopodobnie Romanem Giertychem - twierdzi europoseł PJN. W jego opinii ziobryści starają się zostać "nowym LPR-em" i korzystać na zniechęceniu Polaków do UE wywołanym przez kryzys. - Będą może mieli te 15-20 procent głosów, zwłaszcza w wyborach do europarlamentu - prognozuje Migalski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24