Są już znane wyniki sekcji zwłok Sławomira K. - jednego z zatrzymanych w sprawie zabójstwa krzysztofa Olewnika. W kwietniu zeszłego roku K. powiesił się w celi aresztu w Płocku. Z raportu lekarza sądowego wynika, że "obrażenia, które miał na ciele powstały po śmierci, najprawdopodobniej w wyniku reanimacji". Te obrażenia to złamane żebra. Jednak prokuratura zaprzecza doniesieniom.
W kwietniu zeszłego roku, Sławomir K. powiesił się w celi aresztu w Płocku. Według prokuratorów prowadzących sprawę, układ złamanych żeber wyklucza udział osób trzecich przy śmierci K. Jednak - według zaocznej ekspertyzy lekarzy z wieloletnim stażem - nie jest to jednoznaczne.
Śledczy badający sprawę na razie tych informacji nie potwierdzają. - Prokuratura taką informacją nie dysponuje – mówi Andrzej Rycharski z prokuratury okręgowej w Ostrołęce. Ale zaraz dodaje, że "w chwili, gdy pracują biegli jest przedwcześnie, by robić tego typu dywagacje".
Prawdopodobnie dziś do prokuratury w Ostrołęce zostaną dostarczone wyniki badań toksykologicznych dających pełny obraz okoliczności śmierci Sławomira K.
Ciało znaleziono pięć lat po porwaniu
Do porwania 27-letniego Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy z Drobina (Mazowieckie), doszło w październiku 2001 r. Sprawcy zażądali okupu, kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 r. przekazano porywaczom 300 tys. euro, ale uprowadzony nie został uwolniony. Jak się potem okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Ciało ofiary, torturowanej przed śmiercią, znaleziono dopiero po pięciu latach od porwania i trzech od zabójstwa.
Dziesięciu winnych
W marcu 2008 roku, sąd okręgowy w Płocku uznał winę 10 oskarżonych, w tym dwóch skazanych na dożywocie. Jednego uniewinniono. Robert P. i Sławomir K. zostali skazani na dożywocie. Ten ostatni w areszcie popełnił samobójstwo. Osiem kolejnych osób - które uczestniczyli w porwaniu lub przetrzymywaniu Olewnika - dostało kary od 15 lat do roku w zawieszeniu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: "Za wcześnie na dywagacje" / TVN24