Warszawska Prokuratura Apelacyjna znów chce uchylić poselski immunitet Antoniemu Macierowiczowi. Oskarżyciele chcą mu ogłosić zarzuty w związku z raportem z likwidacji WSI. Wniosek trafi dzisiaj do Prokuratora Generalnego. Andrzej Seremet już raz odmówił wystąpienia do Sejmu w tej sprawie.
Oskarżyciele podpisali dzisiaj ponowny wniosek o uchylenie immunitetu Macierewicza i wysłali go do Seremeta. - Po południu powinien dotrzeć do Prokuratury Generalnej - powiedział nam w piątek Zbigniew Jaskulski, rzecznik prasowy stołecznej Prokuratury Apelacyjnej. Chcą bowiem ogłosić posłowi co najmniej trzy zarzuty - przekroczenia uprawnień, ujawnienia informacji niejawnych oraz fałszerstwa intelektualnego, czyli poświadczenia nieprawdy w oficjalnym dokumencie (raport w sprawie WSI – red.), który wystawił jako funkcjonariusz publiczny.
Poprawiali wniosek
Od końca grudnia 2011 roku prokuratorzy poprawiali swój wcześniejszy wniosek. W nowym dodali, że Macierewicz powinien odpowiadać także za "pomocnictwo" w ujawnieniu informacji niejawnych.
Poprzedni Prokurator Generalny odrzucił. Powodem były wątpliwości czy Macierewicz jako przewodniczący komisji likwidacyjnej WSI był jednocześnie funkcjonariuszem publicznym. Warszawscy prokuratorzy przekonują, że tak. A tylko pod tym warunkiem można posłowi PiS zarzucić
To obrona obecnego układu i dowód na siłę lobby komunistycznego. Zawsze miałem świadomość, jak to lobby jest wpływowe. Antoni Macierewicz o wniosku prokuratury w sprawie immunitetu
Dane agentów
Co dokładnie miał zrobić Macierewicz? Dwa z zarzutów jakie chcą mu ogłosić oskarżyciele dotyczą m.in. ujawnienia w raporcie z weryfikacji WSI danych, które umożliwiły identyfikację zagranicznych agentów służb wojskowych. Trzeci to podanie nieprawdziwych danych o oficerach WSI.
O co dokładnie chodzi? Prokuratura oparła się m.in. na doniesieniu płk Wiesława Kowalskiego, byłego oficera WSI, który złożył zawiadomienie przeciwko Macierewiczowi. Jego nazwisko w raporcie pojawia się osiem razy. Wszczęto śledztwo, w którym teraz oskarżyciele chcą ogłosić zarzuty posłowi PiS.
Kowalski jako jeden z przykładów ujawnienia danych agentów podaje historię innego oficera WSI - płk Kazimierza W., którego nazwisko znalazło się w raporcie. Był on polskim attache wojskowym na Białorusi.
Nazwisko polskiego szpiega
W kwietniu 2004 roku został zatrzymany przez białoruskie służby i wydalony z kraju jako persona non grata. Białorusini
Traktujemy czyn Macierewicza jako jeden, który naruszył trzy przepisy kodeksu karnego Szymon Liszewski, naczelnik Wydziału V warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej o pierwszym wniosku w sprawie immunitetu
Cukierek dla obcych kontrwywiadów
Kowalski – jak sam twierdzi - w trakcie swojej kariery w służbach wojskowych uczestniczył w misjach w Libanie, Syrii i w Izraelu. To, że był oficerem służb specjalnych pozostawało tajemnicą. – Do lektury raportu Macierewicza rzuciły się służby obcych państw. Gdy nawet po latach zauważyły moje nazwisko to od razu zaczęły sprawdzać moje kontakty w krajach, w których służyłem. Ludzie, których znałem, zaczęli mieć kłopoty. Takich przypadków jak ja w raporcie jest około 300. Macierewicz podsunął obcym służbom olbrzymiego cukierka – uważa były oficer WSI.
"Represje polityczne"
Pierwszy wniosek o uchylenie immunitetu Macierewicz nazwał "rodzajem represji politycznych". - To obrona obecnego układu i dowód na siłę lobby komunistycznego. Zawsze miałem świadomość, jak to lobby jest wpływowe - mówił poseł PiS w rozmowie z tvn24.pl. Dodał, że działania prokuratury mogą być zemstą za prowadzenie śledztwa smoleńskiego przez sejmowy zespół, któremu przewodniczy.
"Prawo i Sprawiedliwość wyraża swój stanowczy sprzeciw wobec prób pociągnięcia do odpowiedzialności karnej posła Antoniego Macierewicza. Działania prokuratury oraz idące w ślad za nimi zapowiedzi uchylenia immunitetu posłowi Antoniemu Macierewiczowi traktujemy jednoznacznie jako polityczne i podyktowane chęcią swoistej zemsty na byłym szefie Komisji Weryfikacyjnej WSI" - napisały władze PiS w grudniu.
Długie śledztwo
Śledztwo w sprawie Macierewicza toczy się od 4 lat. Prokuratorzy uznali ponad 28 osób, firm i instytucji za pokrzywdzonych. Część byłych oficerów WSI oskarżało prokuraturę o przewlekłość i chęć ochronienia posła PiS. Oskarżyciele tłumaczyli, że musieli wręcz powtarzać pracę komisji likwidacyjnej. – Gdy odkrywali, że w raporcie podano nieprawdę, musieli sami przeprowadzić własne śledztwo w archiwach Służby Kontrwywiadu i Służby Wywiadu. Przesłuchać świadków, których nie wysłuchała komisja weryfikacyjna – opowiada nam jedna z osób znających ustalenia sprawy. Poza tym w niektórych przypadkach bardzo długo trwały procedury udostępniania najbardziej utajnionych dokumentów o pracy operacyjnej służb wojskowych. Te służby musiały najpierw odtajnić treści, których nie mógł zobaczyć nawet prokurator, a dopiero potem udostępnić je śledczym.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24