Jeśli ktoś cieszy się z wyniku głosowania w Brukseli, to można odnieść wrażenie, że cieszy się z porażki własnego państwa - mówiła Elżbieta Witek, szefowa gabinetu politycznego premier Beaty Szydło w "Jeden na jeden". - Mówimy o porażce w sensie głosowania - 27 do 1. Ale sukcesem jest, i to jest moje wewnętrzne przekonanie, że zwyciężczynią była pani premier Beata Szydło - dodała.
Przywódcy państw UE ponownie wybrali w czwartek Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Tusk uzyskał poparcie 27 krajów, przeciw był tylko polski rząd, który zgłosił na stanowisko szefa Rady Europejskiej europosła Jacka Saryusz-Wolskiego.
"Porażka w sensie głosowania"
Jak powiedziała Witek, jeśli "ktoś się cieszy z takiego wyniku jaki się wydarzył w Brukseli" to można odnieść wrażenie, że cieszy się "z tego, że własne państwo na forum europejskim poniosło taką, jak to mówią, porażkę". Jak dodała, źle się czuje z tym, że Polacy, którzy pełnią ważne funkcje "cieszą się z tego, że własne państwo na jakimś etapie poniosło porażkę, bo inne państwa zagłosowały inaczej niż państwo narodowe". - Mówimy o porażce w sensie głosowania - 27 do 1. Ale sukcesem jest, i to jest moje wewnętrzne przekonanie, że zwyciężczynią była pani premier Beata Szydło - dodała. - Do tej pory nigdy nie zdarzyło się tak, żeby kraj, który desygnuje swojego przedstawiciela, żeby jego głos się nie liczył - wyjaśniła Witek. - Głos dużego państwa narodowego, członka Unii Europejskiej, przestaje się liczyć. Jeśli tak, to znaczy, że nie ma żadnych zasad. Pani premier broniła tej zasady nie tylko w interesie Polski, ale w interesie innych państw - zaznaczyła. Zdaniem Witek "niełatwe było ze strony premier Beaty Szydło wytrzymać nacisk dwudniowy 27 państw, które próbowały ten nacisk wywołać chociażby, żeby pani premier podpisała konkluzję". - Mówiła od początku "nie zrobię tego" i tego nie zrobiła - dodała.
"Stuprocentowe zaufanie" do Adamczyka
Elżbieta Witek była też pytana czy w związku z nieprawidłowościami w funkcjonowaniu spółki PKP SA możliwa jest dymisja ministra infrastruktury i budownictwa. Witek podkreśliła, że premier Beata Szydło ma do Andrzeja Adamczyka "stuprocentowe zaufanie".
W maju 2016 r. spółka ta zawarła opiewającą na blisko 2 mln zł umowę dotyczącą ochrony podczas przygotowań do Światowych Dni Młodzieży. W marcu tego roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła prezesowi i członkom zarządu PKP SA zarzuty karalnej niegospodarności i nieumyślnego wyrządzenia szkody wielkiej wartości w wysokości 1,9 mln zł w mieniu spółki. 3 marca został zdymisjonowany cały zarząd PKP SA.
- Minister Adamczyk zgłosił sprawę, gdy tylko dowiedział się o nieprawidłowościach, gdy tylko zostały one uprawdopodobnione, a nie jedynie oparte na informacjach prasowych - dodała Witek.
Kontrowersje wokół ustawy o służbie zagranicznej
Witek komentowała też przyjęty we wtorek przez rząd projekt ustawy o służbie zagranicznej, którego celem jest pozbycie się z placówek dyplomatów, którzy pracowali lub mieli cokolwiek wspólnego z aparatem państwa przed 1989 rokiem. Przeciwko projektowi protestuje "Solidarność", która uważa, że ustawa pozbawi pracy prawie połowy pracowników resortu.
- W tej ustawie jest mowa o tym, że w ciągu 30 dni ci, którzy nie przeszli tej lustracji w ciągu 6 miesięcy mogą mieć zaproponowane inne warunki pracy - wyjaśniła Witek. - Pamiętajmy, że nie chodzi tylko o pracowników merytorycznych, ale też o pracowników technicznych. Minister Waszczykowski mówił o tym, że to może być około 100 - 150 osób - dodała.
Witek stwierdziła, że "minęło już tyle lat od początku transformacji", ale okazuje się, że "dzisiaj, kiedy przeprowadzamy te zmiany nagle się okazuje, że to jest bardzo dużo osób w wojsku czy w służbach zagranicznych". - W tym projekcie ustawy jest zapis mówiący o tym, że chcielibyśmy otworzyć służbę zagraniczną na ludzi młodych ze znajomością języków, ale niekoniecznie z egzaminami dyplomatycznymi, bo np. potrzebny jest ekspert w jakiejś wyjątkowej dziedzinie - zaznaczyła Witek.
Autor: mart/tr / Źródło: TVN 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24