Lech Wałęsa "nie zasłużył", premier nie chciał, a Polacy woleli co innego... byle tylko nie oglądać wielkiej prezydenckiej gali w Teatrze Wielkim. Transmisję w TVP1, mimo, że władze publicznej robiły co mogły, widział ledwie co piąty Polak, który tego wieczora siedział przed telewizorem. Gala przegrała z serialami emitowanymi w tym czasie w innych telewizjach.
Według danych AGB Nielsen Media Research koncert "Nasza Niepodległa" zgromadził przed telewizorami 8,7 proc. Polaków (3,2 mln widzów). Ten wynik dał TVP1 około 18 proc. udziałów w rynku i nie pomogło nawet, że władze TVP2 zdecydowały nie robić w tym czasie konkurencji "Jedynce" i nie wyemitowały super-popularnego "M jak miłość" (średnio ponad sześć milionów widzów), a drugi odcinek cieszących się mniejszym entuzjazmem wśród widzów "Barw szczęścia". Serial i tak pobił prezydencką galę, bo zgromadził przed telewizorami blisko 4,5 miliona rodaków.
Wyznania ciekawsze niż śpiew Maryli
Szef TVP2 Wojciech Pawlak zaprzecza w rozmowie z "Dziennikiem", że zmiana ramówki na ten wieczór miała coś wspólnego z próbą "podciągnięcia" popularności gali w bratniej stacji. - Emisja drugiego odcinka "Barw szczęścia" zamiast "M jak miłość" była podyktowana chęcią wcześniejszego rozpoczęcia "Kabaretowej Nocy Listopadowej", która okazała się największym przebojem telewizyjnym świątecznego wieczoru. Emisja "M jak Miłość" oznaczałaby start gali kaberetowej dopiero około 21.40, a tym samym obniżenie widowni programu - tłumaczy Pawlak.
Ale nawet pomimo braku popularnego serialu w ramówce TVP2 Polacy i tak chętniej niż głosu Maryli Rodowicz słuchali "Wyznań gejszy", filmu który po 20:00 wyemitował Polsat (3,7 miliona widzów). Mniej więcej tylu samo Polaków między 20:00 a 21:30 śledziło co dzieje się "Na Wspólnej" i u policjantów z "W-11 wydziału śledczego".
Źródło: tvn24.pl, "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Maciej Chojnowski