Takie słowa są niedopuszczalne, na tego rodzaju sytuacje trzeba reagować - w ten sposób wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk odniósł się do wypowiedzi minister obrony Niemiec Ursuli von der Leyen.
Podczas dyskusji o Europie w telewizji publicznej ZDF w czwartek wieczorem von der Leyen, reagując na krytyczną ocenę sytuacji w Polsce i na Węgrzech ze strony innych uczestników, powiedziała, że chciałaby "wziąć w obronę kraje wschodnioeuropejskie".
- Trzeba być świadomym tego, jaki wysiłek musieli podjąć Bałtowie, aby żyć w wolności, by stać się członkiem Unii Europejskiej, by spełnić kryteria strefy euro. Jak dużo osiągnęła Polska, która z Solidarnością odgrywała rolę prekursora. Chcę kruszyć kopie o to, byśmy zbyt szybko nie rezygnowali (z krajów w Europie Środkowo-Wschodniej) - mówiła minister.
Von der Leyen zaznaczyła, że jej dzieci studiowały w ramach wymiany Erasmus w Polsce w czasie, gdy doszło do zmiany władzy. - Musimy wspierać ten zdrowy demokratyczny opór młodego pokolenia w Polsce - powiedziała von der Leyen. - Naszym zadaniem jest podtrzymywanie dyskursu, spieranie się z Polską i z Węgrami - podkreśliła. - Dlatego nie uważam, że powinniśmy iść do przodu w zbyt małych grupach, lecz musimy stale próbować pociągać za sobą całą Europę - dodała szefowa resortu obrony.
"Trzeba reagować"
Wypowiedź szefowej niemieckiego MON nie spotkały się z aprobatą polityków polskiego obozu rządowego.
- Takie słowa, które padły, są niedopuszczalne - argumentował w Radiu Zet wiceminister obrony narodowej Michał Dworczy. - Ja sobie nie wyobrażam, aby jakikolwiek polityk rządu Rzeczpospolitej Polskiej, czy to minister czy to wiceminister, de facto ingerował w sprawy innego kraju, nawołując jakąś grupę społeczną, czy partię polityczną do tego, żeby walczyła z własnym rządem - podkreślał.
- Na tego rodzaju sytuacje trzeba reagować - dodał.
"Histeryczna burza"
Robert Tyszkiewicz (PO) ocenił z kolei, że "nie można bez reakcji pozostawiać tego, co minister Macierewicz wyczynia w reakcjach polsko-niemieckich". - Rozpętał histeryczną burzę, wzywając attaché wojskowego - przekonywał poseł Platformy. - To jest już bardzo wysoki poziom reakcji dyplomatycznej, potem to już można zamrażać relacje - wskazywał.
Według polityka PO szef resortu obrony nie zrozumiał wypowiedzi niemieckiej minister obrony.
- W związku z tym, że nie zrozumiał tej wypowiedzi, to rozpętał histerię polegającą na tym, że strona niemiecka jakoby miała ingerować w nasze sprawy wewnętrzne, co jest w ogóle językiem z czasów PRL. My jesteśmy sąsiadami. W relacjach międzynarodowych trzeba budować spokój, a nie siać histerię. To, co robi minister Macierewicz, to jest konfliktowanie nas na coraz wyższym pułapie z naszym niemieckim sąsiadem - podkreślił Tyszkiewicz.
Jego zdaniem, jeżeli Antoni Macierewicz ma jakieś zastrzeżenia do niemieckiej minister obrony "to są w dyplomacji narzędzia takie, żeby porozmawiać w sposób bardziej spokojny i bardziej odpowiedni dla dyplomacji".
- Antoni Macierewicz robi to w sposób najwyraźniej demonstracyjny, jakby chciał zaognić te relacje z naszym niemieckim sąsiadem - dodał poseł PO.
Macierewicz czeka na wyjaśnienie
Minister obrony narodowej polecił wezwanie attaché obrony Niemiec w celu złożenia wyjaśnień dotyczących wypowiedzi niemieckiej minister obrony.
"W dniu 3 listopada Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz w związku z wypowiedzią Minister Obrony Niemiec Ursuli von der Leyen polecił Dyrektorowi Departamentu Wojskowych Spraw Zagranicznych płk Tomaszowi Kowalikowi wezwanie Attache Obrony RFN celem złożenia wyjaśnień w tej sprawie" - podano w opublikowanym w piątek komunikacie. Do spotkania ma dojść w poniedziałek.
"Wyraziła swoje uznanie dla polskiej historii"
W sobotę w komunikacie wydanym przez rzecznika resortu obrony Svena Janssena wskazano, że "cytat z wypowiedzi minister obrony został w mediach społecznościowych zmieniony i wyrwany z kontekstu".
"Pani minister jasno wyraziła swoje uznanie dla polskiej historii i podkreśliła osiągnięcia Polski wraz z prekursorską rolą Solidarności" - oświadczyło niemieckie ministerstwo.
"Pani von der Leyen zaznaczyła, że w Unii Europejskiej chodzi o inkluzyjny proces, by chronić i umacniać wspólne wartości UE oraz brać pod uwagę w dyskusji wszystkie stanowiska" - zaznaczono w komunikacie ministerstwa w Berlinie.
Autor: azb//now / Źródło: PAP