Chcemy, by w ciągu najbliższych kilku dni prace na A2 ruszyły z pełnym impetem - oświadczył premier Donald Tusk, podkreślając jednocześnie, że nie oczekuje dymisji szefa resortu infrastruktury, tylko rozwiązania problemu. - Myślę, że jutro będziemy gotowi z wiarygodnym komunikatem, jak nadrobić te opóźnienia - zadeklarował szef rządu.
Tusk podkreślił na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu, że nie zna takiej sytuacji, by tam, gdzie buduje się ponad tysiąc kilometrów autostrad, wszystko "grało". - Nie jest to tłumaczenie, tylko chciałbym, żeby Polacy nie byli przesadnie pesymistami, jeśli chodzi o to, z czym zdążymy na Euro 2012 - stwierdził premier.
Zadeklarował jednocześnie, że bardzo wnikliwie bada sprawy związane z budową przez chińskie konsorcjum Covec dwóch odcinków autostrady A2 między Strykowem a Konotopą. Analizę tego przypadku - jak dodał - zlecił także szefowi Rady Gospodarczej Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu (ma on przygotować analizę dotyczącą szybkiego nadrobienia zaległości przy budowie autostrady, tak by droga mogła być gotowa przed Euro 2012).
Kłopoty na chińskiej części budowy A2 zaczęły się od skarg podwykonawców, że generalny wykonawca inwestycji zalega z zapłatą za wykonane prace i wypożyczenie sprzętu. Zaległości płatnicze Chińczyków podwykonawcy szacują na kilkadziesiąt milionów złotych. Chińczycy mają do czwartku przekazać stronie polskiej harmonogramy finansowania budowy. W piątek konsorcjum poinformowało, że jest gotowe odstąpić od kontraktu, ale jednocześnie poprosiło o dalsze rozmowy.
"To niepoważne"
Premier uważa, że Chińczycy mają duże doświadczenie, jeśli chodzi o inwestycje infrastrukturalne. - Podważanie wiarygodności finansowej firmy Covec i przede wszystkim spółki matki (CREC - China Railway Engineering Corporation - red.) jest rzeczą niepoważną - podkreślił Tusk.
Nie wykluczył jednak, że "chiński wykonawca przesadził z optymizmem". Jego zdaniem, jedną z przyczyn niepowodzeń Chińczyków na budowie A2 może być też to, że nie docenili oni konkurencji na polskim rynku, tego, że jest "bezwzględniejsza niż mogli przypuszczać".
Tusk poinformował, że rozmowy ze stroną chińską trwają i będą trwały także w nocy z wtorku na środę.
- Myślę, że jutro będziemy gotowi z wiarygodnym komunikatem, jak nadrobić te opóźnienia (przy budowie A2 - red.) - powiedział szef rządu. I dodał, że rozmowy mają wyjaśnić, czy jest jeszcze możliwość kontynuowania inwestycji przez Chińczyków. "Zrobimy wszystko (...), by znaleźć pozytywne rozwiązanie" - powiedział szef rządu. Jak podkreślił, rząd chce, by prace na budowie ruszyły w ciągu kilku dni. Zaznaczył jednak, że rząd nie będzie ulegał szantażom i nie pozwoli, by wykonawca postawił znacznie wyższe niż do tej pory wymagania finansowe.
"To nie zagrozi Euro 2012"
Pytany, czy w związku z sytuacją przy budowie A2 będą dymisje, szef rządu powiedział, że do tej pory nie miał zastrzeżeń do rozmachu inwestycji drogowych. - Oczekuję od Grabarczyka nie dymisji, a uporania się z tą sytuacją jak najszybciej - powiedział premier. Dodał, że jeśli chodzi o infrastrukturę, to "nie akceptuje histerycznych reakcji".
Zdementował też doniesienia prasowe, że CBA i ABW miały go uprzedzać o możliwościach finansowych chińskiego inwestora. Informacje - jak przyznał - otrzymał tylko od ABW, a dotyczyła tego, "co się dzieje na placu budowy i próby pierwszej analizy, dlaczego tak się dzieje".
Jak zaznaczył, ta informacja nie dotyczyła przygotowania chińskiej firmy do procesu inwestycyjnego.
Tusk odniósł się także do opóźnień na budowie Stadionu Narodowego w Warszawie. Poinformował, że opóźnienia przy realizacji tej inwestycji na pewno będą nadrobione, choć przyznał, że może to opóźnić jej oddanie.
Jednak jego zdaniem, to opóźnienie nie zagrozi realizacji Euro 2012. - Euro 2012 w Polsce nie jest zagrożone - podkreślił premier. Odmówił zadeklarowania, że wszystkie planowane inwestycje będą na Euro 2012 gotowe.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP