Będziemy rozmawiać ze wszystkimi krajami, nawet tymi, które jasno mówią, że nie są zainteresowane poparciem Polski w sporze z Komisją Europejską - zapowiedział minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.
W ubiegłą środę Komisja Europejska zdecydowała o uruchomieniu artykułu 7 traktatu Unii Europejskiej wobec Polski. Dała jednocześnie Warszawie trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji w sprawie praworządności. Wiceszef KE Frans Timmermans mówił wówczas, że niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości staje pod znakiem zapytania.
Bułgarzy będą "procedować tę problematykę"
Waszczykowski, który w telewizji Trwam został poproszony o komentarz do decyzji Komisji Europejskiej, podkreślił, że rząd będzie informować członków UE o stanie praworządności w Polsce. - Będziemy rozmawiać ze wszystkimi krajami, nawet tymi, które jasno mówią, że nie są zainteresowane poparciem Polski. Jestem przekonany, że ten mechanizm nie wyjdzie dalej w następnych miesiącach. On pójdzie w tej chwili w dyskusję do Parlamentu Europejskiego, będzie okres trzech miesięcy na to, żeby Polska wyjaśniła jeszcze raz nasze racje - zaznaczył w środę szef MSZ.
Zdaniem ministra wiele będzie zależało od Bułgarii, która w styczniu obejmie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej.
- Jeśli komisarze przedstawią ten problem do tak zwanej Rady do Spraw Ogólnych, która zbiera się na poziomie wiceministrów czy ministrów europejskich, tam głos współdecydujący ma prezydencja. Wiele będzie zależało, jak Bułgarzy będą chcieli procedować tę problematykę - mówił Waszczykowski.
Na pytanie, czy spór Polski z Komisją Europejską może skończyć się rozpadem UE, Waszczykowski odparł, że "sam spór może nie, ale próba rozszerzania prerogatyw przez Komisję Europejską może doprowadzić do irytacji innych państw". - Na naszych oczach dochodzi do brexitu. Wiemy, że w innych państwach Unii Europejskiej są różne nieprawidłowości, które mogą być wykorzystane przez Komisję, ale to są często nieprawidłowości, które są w ten sposób rozumiane przez Komisję, a są specyfiką danego kraju - podkreślił.
"Bieńkowska nie próbowała niczego wyjaśniać"
Jak dodał szef MSZ, największą legitymację do rządzenia mają wybierani w wyborach powszechnych członkowie Rady Europejskiej i europarlamentu, a unijni komisarze są wskazywani przez rządy poszczególnych państw członkowskich.
- Jeżeli w czasie kadencji komisarza rząd, który go wskazał, traci władzę, to czy komisarz powinien w dalszym ciągu swoją funkcję sprawować? Wiemy, że nie jest prawdą, iż przechodząc do struktur biurokratycznych Unii, oni stają się kosmopolitami. W dalszym ciągu mają swoje ojczyzny, mają interesy państw, z których się wywodzą i bardzo często państwa, zwłaszcza te duże, wywierają wpływ na urzędników w strukturach Unii Europejskiej, żeby realizowały ich polityki narodowe, a nie tak zwaną politykę wspólnotową - podkreślił Waszczykowski.
Na uwagę prowadzącego rozmowę, że podczas głosowania nad sprawą Polski komisarz Elżbieta Bieńkowska nie sprzeciwiła się uruchomieniu artykułu 7 traktatu UE wobec Polski, szef polskiej dyplomacji odparł, że Bieńkowska "nie próbowała także niczego wyjaśniać". - Przecież jest zapoznana z całą sytuacją kraju, powinna zająć przynajmniej neutralne stanowisko, próbować wpływać na komisarzy, namówić ich, aby przyjechali do Polski i zapoznali się z sytuacją - zaznaczył.
Waszczykowski: kłopotliwa sytuacja z Tuskiem
W ocenie ministra skrajnym przykładem polityka, który "nie tylko nie próbuje zachować neutralnego stanowiska, ale wręcz namawia do karania Polski", jest Donald Tusk.
- Mamy sytuację dość kłopotliwą, że w instytucjach Unii Europejskiej mamy Polaków, którzy jednak nie bronią interesów ojczyzny - podsumował.
Autor: mnd//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24