- Oczekuję od Donalda Tuska, że do piątku dojdzie do spotkania ze mną i z klubem RP w sprawie uzgodnienia ewentualnego poparcia przez nas reformy emerytalnej - powiedział Janusz Palikot (RP). Dodał, że na razie nie widzi "ze strony Tuska jakiejś szczególnej woli porozumienia" w tej sprawie. Odnosząc się do nowych informacji ws. więzień CIA w Polsce, lider RP zaapelował do szefa SLD, Leszka Millera o wycofanie się z życia politycznego.
Palikot zaznaczył, że spodziewa się, iż jeszcze we wtorek wieczorem lub środę do godz. 12 jego spotkanie z premierem będzie umówione. Wyjaśnił, że po takim spotkaniu odbyłaby się dyskusja w klubie, a dopiero potem zapadłaby decyzja w sprawie ewentualnego poparcia lub nie dla wydłużenia wieku emerytalnego.
Palikot zaznaczył, iż chciałby, aby spotkanie odbyło się jeszcze przed głosowaniem w Sejmie dotyczącym referendum. Rozpatrzenie wniosku Solidarności o referendum w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego planowane jest na piątek.
"Wystarczą dwa-trzy warunki"
Lider Ruchu Palikota przypomniał, że od wielu miesięcy powtarza, że RP poprze "niepopularną" reformę emerytalną "za niewielką polityczną cenę" - tzn. pod pewnymi warunkami. - Nie mówię, że wszystkie muszą być realizowane, wystarczą dwa-trzy - stwierdził.
Palikot od dłuższego czasu mówi, że jest w stanie poprzeć reformę emerytalną, stawia jednak swoje warunki m.in. połączenie ZUS i KRUS, a także dokończenie reformy OFE.
- Jeżeli PO z PSL nie mogą się dogadać, to my możemy poprzeć – powtórzył. Według niego, nie ma jednak prawdziwej determinacji do zerwania koalicji, a ludowcy mówią w kuluarach, że "Waldek się dogada". - To jest teatr i to się skończy porozumieniem - ocenił.
Palikot zapewnił jednocześnie, że - według jego wiedzy - nie ma nowego projektu koalicji.
W poniedziałek Palikot spotkał się z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Relacjonował po nim, że prezydent zachęcał go, by Ruch Palikota poparł reformę emerytalną.
"Oczekuję, że Miller wycofa się z życia politycznego"
Janusz Palikot oczekuje, że po wtorkowych informacjach w sprawie więzień CIA w Polsce, szef SLD, były premier, Leszek Miller wycofa się z życia politycznego, zrzeknie się immunitetu poselskiego i podda się czynnościom prokuratury w tej sprawie.
W ocenie polityka RP, Polska dała się potraktować jako "kraj Trzeciego Świata, kraj, w którym mocarstwa mogą organizować niezgodne z prawem więzienia i torturować ludzi". - To jest hańbą kładącą się na całej polskiej historii - stwierdził.
- Wstyd mi za Polskę i wstyd mi za Leszka Millera - komentował szef Ruchu Palikota. - Można by wiele mówić o polskiej głupocie, naiwności, o tym, że daliśmy się oszukać. Zostaliśmy ośmieszeni jako kraj - dodał.
Palikot zaznaczył, że w sprawie więzień CIA w Polsce nie wini byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, bo pełnił wówczas funkcję reprezentacyjną, choć "trudno wykluczyć, że o tym nie wiedział". - Kwaśniewski jest poza kręgiem podejrzenia. Czym innym jest wiedzieć, a czym innym być odpowiedzialnym - podkreślił.
Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że warszawska prokuratura w pierwszej połowie stycznia postawiła byłemu szefowi Agencji Wywiadu Zbigniewowi Siemiątkowskiemu zarzuty przekroczenia uprawnień oraz naruszenia prawa międzynarodowego dotyczące przetrzymywania w Polsce więźniów CIA.
Według informacji "GW" i "Panoramy" TVP2, warszawscy śledczy przygotowali materiał pozwalający przesłać do Sejmu dowody, pozwalające wszcząć procedurę postawienia Millera - premiera w latach 2001-2004 - przed Trybunałem Stanu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24