"ALARM - do rąk własnych! Dnia 31.7. g. 19. Nakazuję "W" dnia 1.8. g. 17.00. (...)" - to fragment rozkazu płk. Antoniego Chruściela "Montera", który 65 lat temu obiegł Warszawę. Dziś o tej samej godzinie Warszawa ciszą uczciła poległych w walkach powstańców. Polacy przystanęli też w innych miastach, a przedstawiciele władz na chwilę przestali mówić o polityce.
O to ,by osoby publiczne powstrzymały się tego dnia od politycznych wystąpień zaapelował prezydent Lech Kaczyński. Jego prośba została wysłuchana. Przedstawiciele władz dziękowali za bohaterską walkę, składali hołd poległym i apelowali o... radość, którą najpełniej możemy wyrazić wdzięczność za odwagę walczących powstańcom. W godzinę "W" Polska zamilkła.
Polska "pamiętająca"
W tym roku po raz pierwszy rocznicę godziny "W" oznajmiły nie tylko miejskie syreny Warszawy, ale także kościelne dzwony. Od rana stolica żyła wolniej, a o godzinie 17 praktycznie stanęła. Słychać było klaksony samochodów, przechodnie stawali w milczeniu, a na peronach metra czekającym na swój pociąg o powstaniu przypominał minutowy teledysk poświęcony 65. rocznicy tego wydarzenia.
Minuta ciszy zaległa też na wojskowych Powązkach, gdzie przy pomniku Gloria Victis (Chwała zwyciężonym) zgromadzili się kombatanci i przedstawiciele władz. Obecni byli m.in. prezydent Lech Kaczyński, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk i prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Po minucie wszyscy wysłuchali hymn państwowy.
O 17. bezruch zapanował też w wielu innych miastach Polski. O rocznicy przypominało ponad 500 tys. ulotek, które w sobotę zostały dołączone do prasy regionalnej. - Kiedy w całej Polsce zawyją syreny, gdziekolwiek będziesz - zatrzymaj się, uczcij chwilą ciszy tych, którzy walczyli i ginęli za Twoją wolność - głosiły ulotki przygotowane wspólnie przez Muzeum Powstania Warszawskiego oraz Instytut Pamięci Narodowej.
Swoją prośbę do wojewodów i prezydentów, by także poza Warszawą wywiesić 1 sierpnia flagi państwowe, a o godz. 17 włączyć syreny, wysłał minister spraw wewnętrznych, wicepremier Grzegorz Schetyna.
"Żyjemy w wolnym kraju, o który walczyli"
Wczesnym popołudniem, podczas uroczystości na pl. Piłsudskiego, przed Grobem Nieznanego Żołnierza, przedstawiciele najwyższych władz państwowych, stołecznych i wojewódzkich, reprezentanci kombatantów, duchowieństwa oraz korpusu dyplomatycznego złożyli wieńce. Goście wpiszali się także do Księgi Pamiątkowej Grobu Nieznanego Żołnierza.
Polegli, by Warszawa mogła żyć. Cześć ich pamięci! HGW
W swoim przemówieniu prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oddała hołd 18 tys. żołnierzy, którzy zginęli walcząc w Powstaniu Warszawskim. Jak powiedziała, Grób Nieznanego Żołnierza jest "świadectwem moralnych praw narodu do bycia wolnym". - Dziś żyjemy w wolnym kraju, takim, o jaki oni walczyli - mówiła.
Wspomniała też, że tych żołnierzy na ponad pół roku wykreślono z kart podręczników historii. - Polegli, by Warszawa mogła żyć – cześć ich pamięci - zakończyła Gronkiewicz-Waltz.
Na zakończenie uroczystej odprawy wart odbyła się defilada pododdziałów wojska polskiego.
Mokotów też pamięta
Wcześniej powstańcze walki uczczono na Mokotowie. Przed pomnikiem "Mokotów Walczy 1944" w parku im. gen. Gustawa Orlicz-Dreszera złożono wieńce, zapalono znicze oraz minutą ciszy oddano cześć poległym powstańcom.
Ten park jest dla nas świętym miejscem, to jest przejściowy cmentarz wszystkich ofiar, które poniósł Mokotów. Wojciech Milic, prezes Środowiska Żołnierzy Pułku AK "Baszta" i innych mokotowskich oddziałów powstańczych
W uroczystości wzięło udział ok. kilkaset osób, m.in. uczestnicy Powstania Warszawskiego, kombatanci II wojny światowej, delegacja Marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, przedstawiciele stołecznej władzy, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski, burmistrz Mokotowa Jan Rasiński, kompanie honorowe Wojska Polskiego, Straży Miejskiej, harcerze i mieszkańcy Warszawy.
- To dzisiejsze święto poprzedził szereg sporów i wolno je toczyć historykom, ale chcę podkreślić, że wśród nas, żołnierzy tego powstania, nie ma sporów. Myśmy byli przygotowani, myśmy walczyli o Warszawę i o Polskę, o cały honor naszej ojczyzny - powiedział otwierając uroczystości prezes Środowiska Żołnierzy Pułku AK "Baszta" i innych mokotowskich oddziałów powstańczych Wojciech Milic.
Przypomniał, że podczas walk na Mokotowie, które trwały 57 dni, "samych wojskowych zginęło 1700 osób".
Marsz pamięci
Po zakończeniu uroczystości pod pomnikiem "Mokotów Walczy 1944", z parku im. Orlicza-Dreszera wyruszył Marsz Mokotowa, który przeszedł ulicą Puławską pod obelisk poświęcony pamięci 119 pomordowanych powstańców z "Baszty" przy ulicy Dworkowej.
Powstańcy "Baszty" zostali zabici przez Niemców 27 września 1944 r., już po kapitulacji Mokotowa, po tym jak zabłądzili w kanałach, przedzierając się do Śródmieścia i przez pomyłkę wyszli z włazu, który znajdował się przy ul. Dworkowej 3/5. Na tym terenie stacjonowała komenda żandarmerii na powiat warszawski.
Niemcy dokonali mordu wbrew umowie kapitulacyjnej dzielnicy, która gwarantowała traktowanie powstańców jako jeńców wojennych.
W drodze do ul. Dworkowej maszerujący zatrzymali się przy tablicy upamiętniającej twórców "Marszu Mokotowa" - Mirosława Jezierskiego "Karnisza", który napisał słowa do tej piosenki, oraz Jana Markowskiego "Krzysztofa", który był autorem muzyki. Ich pamięć uczczono ponownym odegraniem marszu i złożeniem kwiatów pod tablicą.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ fot. PAP