Wycinki kości z ciała Krzysztofa Olewnika, które pobrano w 2006 r. zniknęły - poinformował w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Teraz biegły sprawdzi, czy brakuje ich w ciele ekshumowanym z płockiego cmentarza.
Ustalenie, czy w ekshumowanych zwłokach brakuje fragmentów kości, na podstawie których cztery lata temu przeprowadzono identyfikację, będzie pierwszym etapem prowadzonych czynności - wyjaśnił minister. Po wydobyciu z grobu trumna z ekshumowanym ciałem trafiła do zakładu medycyny sądowej gdańskiej Akademii Medycznej, gdzie biegli przystąpili do prowadzenia badań.
Szereg nieprawidłowości
Decyzja o przeprowadzeniu sekcji zwłok zapadła z powodu licznych, bardzo poważnych nieprawidłowości podczas identyfikacji ciała w 2006 r. - Ustalenia te mają oparcie w wielu dowodach, np.: zeznaniach świadków czy w dokumentach - przyznał Kwiatkowski.
Kolejnym argumentem jest specjalistyczna opinia podważająca zrealizowaną w październiku 2006 r. ekspertyzę DNA.
Minister nie chciał ujawnić szczegółów wykrytych nieprawidłowości. Powiedział jednak, że brakuje właściwego udokumentowania pobrania materiału do badań genetycznych ze zwłok. Nieprawidłowości stwierdzono też podczas przeprowadzenia samej ekspertyzy z zakresu DNA. - Jak ustalono, jeden z istotnych wycinków badań został przedstawiony inaczej, niż wyglądał w rzeczywistości - dodał minister.
Kwiatkowski podkreślił, że dowody rzeczowe w postaci wycinków kości nie zostały przekazane do sądu i nie ustalono, co się z nimi stało. - Innymi słowy, dowody te zniknęły - stwierdził. Oznacza to, że nie można po raz kolejny przeprowadzić badań w oparciu o ten sam materiał.
Identyfikacja zwłok i określenie przyczyny śmierci
Sekcja ekshumowanych zwłok przyniesie odpowiedź na wiele pytań. Przede wszystkim - czy jest to rzeczywiście ciało zamordowanego Krzysztofa Olewnika. Po drugie - pozwoli wskazać prawdziwą przyczynę jego śmierci.
Ze względu na stopień komplikacji badań przeprowadzanych przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie, wyniki mogą być znane nawet za dwa miesiące.
Minister zapewnił, że winni nieprawidłowości w 2006 r. odpowiedzą za to. - Skierowałem pismo w tej sprawie do nadzorującego policję wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Adama Rapackiego, w celu wyciągnięcia odpowiednich wniosków - stwierdził minister.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24