- Wizyta premiera nie była tylko podróżą życia, ale, rozszerzona na moją prośbę, przyniosła wymierne korzyści: trzy umowy w Peru, zniesienie wiz przez Kolumbię - powiedział w "Kropce nad i" Radosław Sikorski. Co jednak z terminem wizyty prezydenta Francji, zmianami ambasadorów czy tarczą? Na ten temat minister wolał milczeć.
- Podejście, jakie prezentuje opozycja do podróży premiera do Ameryki Południowej jest niepoważne - uważa Radosław Sikorski. Jak wyliczył PiS, "wycieczka" Donalda Tuska kosztowała państwo 1,6 mln złotych, za co można wyżywić setki tysięcy dzieci.
- Myślę, że opozycja sama nie byłaby szczęśliwa, gdyby koszty podróży innych wysokich urzędników państwowych przeliczać na butelki mleka dla dzieci - skomentował minister. Podkreślił, że była to dobra i ważna wizyta. - Polska zabiega o miejsce stałego członka w Radzie ONZ, a to będzie wymagało życzliwości najróżniejszych państw - dodał.
Dlaczego jednak premier nie zdecydował się lecieć do Ameryki samolotem rejsowym, tak jak miało to miejsce w przypadku podroży do Stanów? - Nie ma fizycznej możliwości lecenia samolotem rejsowym, bo to wymagałoby kilkunastu przesiadek - tłumaczył minister.
Zaznaczył jednak, że wizyta Tuska w Ameryce to nie tylko "podróż życia", ale także wymierne korzyści: w Peru premier podpisał trzy ważne umowy dotyczące ważnych spraw gospodarczych i wojskowych, spotkał się z prezydentem Brazylii, Kolumbia właśnie zniosła nam wizy... - A Chile jest krajem, który jako pierwszy stworzył system prywatnych kont emerytalnych, na którym nasz jest wzorowany - powiedział Sikorski.
Premier nie poleciał rejsowym samolotem, bo to wymagałoby kilkunastu przesiadek. Minister Radosław Sikorski
"Współpraca prezydent - rząd przebiega normalnie"
- Mogę zapewnić, że współpraca na linii prezydent -rząd przebiega normalnie - podkreślił minister. Nie chciał jednak zdradzić terminu wizyty prezydenta Francji Sarkozy'ego w Polsce. - To są kwestie dyplomatyczne, a zmiany terminów to w nich coś zwyczajnego - zaznaczył.
Nie ujawnił również, kto pojedzie na szczyt energetyczny na Ukrainie. - Dobrze by się stało, gdyby ważne decyzje dotyczące energetyki były konsultowane z rządem, ale tu gospodarzem jest strona ukraińska, a poza tym to szczyt prezydencki, więc decyzje należą do prezydenta - wyjaśnił.
Minister Sikorski nie chciał też rozmawiać o obsadzaniu stanowisk ambasadorów, bo, jak uważa "to nie fair wobec nich". - Nie będę spraw ambasadorów roztrząsać przed kamerą - powiedział. Zapewnił jednak, że prezydent zna jego stanowisko w sprawie ambasadorów.
Co z tarczą antyrakietową? - Trwają rozmowy, prezydent Kaczyński odbył bardzo dobrą rozmowę z prezydentem Bushem. My się trzymamy ustaleń - powiedział. Zaznaczył też, że jeszcze za kadencji Busha ma zostać przedstawiony pakiet wojskowy. - Polska jednak podpisze go tylko wtedy, gdy będziemy przekonani o tym, że jest dla nas korzystny - dodał.
Żeby podatnik miał lepiej i taniej
Zdaniem ministra, w kwestii placówek RP za granicą, najważniejsze jest wyważenie, czy dobro, jakie czynią jest na miarę nakładów podatników. - W Afryce wydajemy 90 wiz i trzy paszporty rocznie, a utrzymanie ambasady kosztuje nawet milion złotych rocznie. - Podatnik wymaga od nas, by polskie placówki były tylko tam, gdzie są potrzebne - przyznał Sikorski. Zapowiedział, że Polska otwiera konsulaty w Manchesterze i na Islandii.
- Natomiast Unia Europejska nie jest już w sensie konsularnym zagranicą, można więc przerzucić część obowiązków na władze europejskie, a część konsulów tam, gdzie są bardziej potrzebni - tłumaczył. Jak dodał, oznacza to również, że dyplomaci będą musieli więcej po regionie jeździć, ale to zdaniem szefa MSZ lepiej i taniej - dla podatnika.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24