- To była pułapka, bo Mariusz Kamiński przekazując materiały operacyjne premierowi, spowodował, że Donald Tusk stał się jego zakładnikiem – powiedział w programie "Kawa na ławę" Ryszard Kalisz (SLD). Z kolei Marek Jurek z Prawicy Rzeczpospolitej uważa, że "afera hazardowa", to wystarczający powód, by Donald Tusk podał się do dymisji.
Zdaniem Kalisza, szef CBA zastawił na Donalda Tuska pułapkę. Polegała ona na przekazaniu premierowi materiałów operacyjnych. – Tusk cokolwiek by po tym nie zrobił, narażał się na ujawnienie tajemnicy śledztwa – powiedział Kalisz.
Jego zdaniem główni bohaterowie afery (Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki) powinni jednak zapłacić za udział w niej polityczną cenę. - Jestem przekonany, że premier powinien odwołać z funkcji Drzewieckiego, bo co do dalszych losów Chlebowskiego już chyba nikt nie ma żadnych wątpliwości. To, co było w relacji między nimi a biznesmenami, było kompromitujące z punktu widzenia standardów, jakie powinny obowiązywać w Polsce – powiedział poseł SLD.
- Jeśli premier tego nie zrobi, to wykaże się brakiem odwagi - dodał Kalisz.
Tusk do dymisji
Marek Jurek powiedział natomiast, że niedopuszczalne jego zdaniem jest, że Donald Tusk dopuszcza do sytuacji, w której "lider większości parlamentarnej w Polsce, który odbiera telefony od biznesmenów, którzy mówią jak ustawić ustawę hazardową i którzy rzucają mięsem do tego lidera". – Czekam na inicjatywę uczciwych ludzi w Platformie, którzy nie zgadzają się na takie praktyki w polskim życiu politycznym – powiedział polityk.
Drzewiecki bardzo ważny
Na zarzuty Jurka odpowiedział Stefa Niesiołowski. - Nie ma żadnego powodu, by premier się podał do dymisji. Tam nie ma przestępstwa i nie zostało złamane prawo – powiedział marszałek Sejmu. Dodał także, że ma nadzieję, iż Tusk nie ulegnie sugestiom i nie odwoła ministra Drzewickiego. – To bardzo ważny minister w tym rządzie – ocenił Niesiołowski.
Decyzję o ewentualnym odwołaniu ministra sportu Donald Tusk podejmie we wtorek.
Rozbieżne intencje
- Klasa polityczna ma problem – powiedział z kolei Eugeniusz Kłopotek z PSL. - Opinia publiczna widzi, że z jakością życia publicznego nie jest dobrze – ocenił polityk. Powiedział również, że dla niego tłumaczenia Drzewieckiego przedstawione na konferencji prasowej nie były przekonywujące. Minister mówił dziennikarzom, że co prawda podpisał pismo, które dotyczyło wycofanie z projektu ustawy o grach hazardowych tzw. dopłat, ale nie widział czego dokładnie dotyczył artykuł 47a., który miał być z tej ustawy wycofany. Drzewiecki powiedział również, że jego intencją nie było zmienianie ustawy, a jedynie wskazanie ministerstwu finansów, że resort sportu "nie ma tytułu do pobierania środków finansowych z dopłat do hazardu". – Drzewicki mnie nie przekonał, bo nie może być tak, że jego intencje były inne niż te zawarte w piśmie – ocenił Kłopotek.
Poparcie biznesu
- Ja się nie dziwię, że PO chciała się wycofać z dotacji dla partii – powiedział szef BBN Mariusz Szczygło. – Mając takie poparcie ze strony biznesu wcale mnie nie dziwi taka inicjatywa – dodał Szczygło. Powiedział również, że w jego opinii premier od momentu otrzymania materiałów od CBA nie powinien o tej sprawie z nikim rozmawiać. – Tak, to akurat prawda – przytaknął mu Ryszard Kalisz.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24