I prezes Sądu Najwyższego przyznała w "Tak jest", że po uchwaleniu nowej ustawy o Sądzie Najwyższym mogłaby nie opuścić swojego gabinetu, ale tego nie zrobi. - O każdym rozwiązaniu myślałam, ale nieposłuszeństwo cywilne to nie jest rola I prezesa Sądu Najwyższego - oświadczyła prof. Małgorzata Gersdorf.
Zgodnie z projektem ustawy o Sądzie Najwyższym sędziowie, którzy ukończą 65. rok życia, stracą prawo do orzekania w SN. Profesor Gersdorf powiedziała, że już skończyła 65 lat, ale jej "kadencja jest zapisana w konstytucji".
Była pytana, czy wobec tego nie rozważa jakieś formy "buntu obywatelskiego" przeciwko usunięciu jej z funkcji I prezes Sądu Najwyższego. Przyznała, że "może" nie opuścić swojego gabinetu, ale tego nie zrobi.
- O każdym rozwiązaniu myślałam, ale nieposłuszeństwo cywilne to nie jest rola I prezesa Sądu Najwyższego. To trzeba jasno powiedzieć - stwierdziła Gersdorf.
"Nie maszerowałam, tylko przyszłam tam podziękować"
I prezes Sądu Najwyższego nie zgodziła się z doradczynią prezydenta Zofią Romaszewską, która stwierdziła, że sędziowie nie mają prawa bronić niezależności sądów. - Nie jest prawnikiem i nie wiem, skąd takie wyciąga wnioski, że sędzia nic nie może - stwierdziła Gersdorf. Dodała, że są dwa wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, które "wręcz mówią, że sędzia ma prawo i obowiązek protestować przeciwko niewłaściwemu zachowaniu władzy, niezgodnemu z konstytucją".
- Wszelkie zakazywanie sędziom działalności publicznej jest sprzeczne z konstytucją. Oni mają prawo występować w obronie konstytucji, wręcz nawet mają taki obowiązek, bo przysięgają na konstytucję - powiedziała I prezes SN.
Pytana o swój udział w jednej z manifestacji przed Sądem Najwyższym w obronie sądów stwierdziła, że "to nie był wiec polityczny, tylko społeczny". - Dobre wychowanie nakazuje podziękować ludziom za wsparcie sądu - dodała. - Nie maszerowałam, tylko przyszłam tam podziękować.
"To była próba ratunku wymiaru sprawiedliwości"
Profesor Gersdorf podkreśliła także, że przedstawienie przez nią własnego projektu ustawy o Sądzie Najwyższym "wymagało dużej odwagi cywilnej". - Uważam, że to, co zrobiłam, było bardzo potrzebne. Nie uważam, że to dyshonor, że się zmierza do tego, żeby prowadzić jakiś dialog - powiedziała.
Prezes SN wyraziła nadzieję, że środowiska prawnicze, które skrytykowały wspomniany projekt, ją przeproszą, bo - jej zdaniem - wyraziły opinię, zanim zapoznały się w tekstem. Podkreśliła, że stworzyła go w ramach opiniowania prezydenckiego projektu ustawy o Sądzie Najwyższym oraz by pokazać, że zmiany można przeprowadzić bez łamania konstytucji.
- To była próba ratunku wymiaru sprawiedliwości - zaznaczyła prof. Gersdorf.
Autorytet sędziów "został zbrukany"
I prezes SN oceniła, że zgłoszony przez prezydenta projekt ustawy o Sądzie Najwyższym jest niezgodny z konstytucją, a po poprawkach w Sejmie jest praktycznie tożsamy z zawetowanym projektem grupy posłów PiS.
Zdaniem Gersdorf niektóre rozwiązania procedowanego projektu, jak instytucja skargi nadzwyczajnej, mogą doprowadzić do zdestabilizowania państwa.
Profesor wyraziła opinię, że obecne władze "zbrukały zawód sędziego" w taki sposób, że "nie ma zaufania do sądów i nie ma prestiżu zawodu sędziego". - Chciałabym przestrzec (...), żeby władza nie myślała, że teraz jak posadzą młodych, nowych sędziów (...), a do Sądu Najwyższego także przyjmą szybciutko młodych sędziów, to oni będą mieli ten autorytet nagle z nieba. Nie będzie tak, bo autorytet został zbrukany - zaznaczyła.
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24