Nie ma końca komentarzom i słowom krytyki po decyzji Donalda Tuska o przeniesieniu niepodległościowych obchodów do Krakowa. Pomimo, że kilkanaście minut wcześniej rzecznik rządu Paweł Graś zapowiedział, że premier jednak zjawi się 4 czerwca w Gdańsku, nie uspokoiło to emocji polityków. Adam Bielan z PiS uznał, że premier popełnił błąd. Swojego niezadowolenia nie krył również koalicjant PO, Eugeniusz Kłopotek z PSL. - Ta rocznica nas znowu skłóca - ocenił w programie "24 godziny".
Słowa rzecznika rządu z pewnością nie wpłynęły na zmianę zdania przez Adama Bielana. - To jest błąd. Donald Tusk zbyt pochopnie odwołał uroczystości w Gdańsku, który jest kolebką niepodległości - stwierdził. - Żadne słowa Pawła Grasia tego nie zmienią. Tusk powinien przyznać się do błędu i wycofać z tej decyzji - ocenił.
Według europosła Prawa i Sprawiedliwości, polityczna część obchodów powinna odbywać się właśnie na Wybrzeżu.
Kłopotek wierzy w stoczniowców
Eugeniusz Kłoptek, koalicyjny partner PO, potraktował słowa Grasia potraktował jako "spuszczanie z tonu" przez rząd, ale nie zmienił krytycznej opinii o decyzji premiera.
- Niedobrze się dzieje. Poza tym, że chcieliśmy świętować, chcieliśmy pokazać też innym europejskim narodom, że zaczęło się (obalanie komunizmu w Europie - red.) w Gdańsku, a nie od zburzenia muru berlińskiego. Ta rocznica nas znowu skłóca - oświadczył w magazynie "24 godziny".
Poseł PSL uważa, że jeśli rząd podejmie rozmowę ze stoczniowcami, premier na tym nie straci. - Działacze związkowi biorą na siebie wielką odpowiedzialności. Gdyby ich zobowiązania zostały złamane (tj. doszłoby do zamieszek - red.), opinia publiczna by się od nich odwróciła - powiedział.
- Mimo wszystko, ja wierzę stoczniowcom, że Gdańsk jest dla związków zawodowych, Solidarności i stoczniowców miejscem świętym. Wierzę, że nie dojdzie tam z ich strony do zadymy - podsumował.
"Premier nie chciał przenieść obchodów do Krakowa"
Decyzję premiera starał się natomiast wytłumaczyć Sławomir Nitras z PO. Według niego, Donald Tusk wcale nie chciał przenieść obchodów do Krakowa, a taką decyzję wymusiła na nim "dziwna sytuacja w Gdańsku". - Premier stara się ratować sytuację od samego początku. Przeniesienie uroczystości do Krakowa było jej ratowaniem - stwierdził.
Także poseł Platformy ubolewał, że niepodległościowe uroczystości nie odbędą w Gdańsku, jednak winnego tej sytuacji "wskazałby gdzie indziej". - Nazywajmy rzeczy po imieniu. Liderzy gdańskiej Solidarności to działacze Prawa i Sprawiedliwości, którzy zapowiadają, że zakłócą uroczystości państwowe w Gdańsku.
Według Nitrasa, nie można jednak wszystkich związkowców wrzucać do "jednego worka".- Bardzo niesprawiedliwa jest opinia, że związkowcy stoczniowi są awanturniczy. Najgłośniejsi są jednak ci, którym zależy na zadymie - podsumował.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24