Stodoła wypełniona po sufit zwierzęcymi szczątkami i unoszący się z niej fetor - z tym zmagali się od lat bezradni sąsiedzi dwóch braci z kujawsko-pomorskich Żakowic. Dramat mieszkańców wsi i ich strach przed epidemią wreszcie się skończył. Służby sanitarne wywiozły z posesji mężczyzn tony kości.
Problem mieszkańców Żakowic zaczął się ponad 10 lat temu, kiedy do wsi sprowadzili się dwaj bracia Kowalscy. Od razu przygarnęli cztery psy, ale to był tylko początek. Teraz pod opieką mają ich już kilkadziesiąt.
Psów ciagle przybywało, więc mężczyźni zaczęli zwozić na posesję tony zwierzęcych odpadów, żeby je wykarmić. Z czasem kości sięgnęły do sufitu obszernej stodoły. Wtedy bracia szczątki rozsypywali wokół działki, a część z nich palili.
Sąsiedzi przyznają, że to był prawdziwy koszmar. Smród zwierzęcych szczątków rozchodził się na całą wieś. Prośby mieszkańców Kowalscy mieli sobie za nic, a nawet grozili sąsiadom. Rezultatu nie przynosiły też interwencje w gminie.
Stertę kości sprawdzi prokuratura
Sprawa ruszyła z miejsca dopiero, gdy zajęły się nią media. W powiecie zwołano specjalne posiedzenie zespołu kryzysowego. Zapadła decyzja - natychmiastowa utylizacja odpadków.
- Wykonujemy to siłami powiatu - służby inspekcji sanitarnej, inspekcji weterynaryjnej - i w asyście policji - tłumaczy Jerzy Izydorski, wójt gminy Osięciny. Na działkę braci Kowalskich wjechały koparki, wywóz ton szczątków zajął kilkanaście godzin.
Teraz prokuratura zbada, skąd pochodziły kości i czy stanowiły zagrożenie dla zdrowia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24