Jestem zwolennikiem tego, żeby prezydent podpisał nowelizację ustawę o IPN i ewentualnie przedstawił projekt, który złagodzi wątpliwości, które budzi zapis ustawy - powiedział w "Tak jest" w TVN24 wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15). - Prezydent jest między młotem a kowadłem. PiS mówi "podpisz" a on chciałby nie podpisać - dodał z kolei gość "Faktów po Faktach", Grzegorz Napieralski.
Nowelizacja ustawy o IPN, jeszcze przed poparciem jej przez Senat, wywołała kontrowersje m.in. w Izraelu, USA i na Ukrainie.
Stanisław Tyszka ocenił, że "to poważny kryzys dyplomatyczny wynikający z braku rozpoznania rzeczywistości międzynarodowej przez rząd".
- Trzeba powiedzieć wyraźnie, że Polska jest obiektem bardzo agresywnych, niezgodnych z prawdą historyczną ataków (...) Tutaj wydaje się oczywiste, że należy stać po stronie naszego państwa (...), które jest poddane oszczerczej kampanii niezgodnej z prawdą historyczną - zaznaczył.
Tyszka powiedział, że jest zwolennikiem tego, by prezydent podpisał nowelizację ustawę o IPN i ewentualnie przedstawił projekt, który złagodzi wątpliwości, które budzi ustawa.
Tłumaczył, że intencja ustawy była słuszna, bo nikt nie chce, żeby mówiono o "polskich obozach zagłady". Natomiast - jak dodał - "to zostało przekształcone w bardzo abstrakcyjny, generalny zapis, który można traktować bardzo rozszerzająco (i który) może ograniczać w jakimś stopniu debatę publiczną".
Powiedział, że musimy poprzestawać na zapewnieniach rządu, że akt legislacyjny, który budzi wątpliwości naszych partnerów, sojuszników zagranicznych, został w jakimś stopniu skonsultowany.
Zdaniem Tyszki, jak "burza" minie, efekt będzie jeden - nie zostanie uchwalona ustawa reprywatyzacyjna.
- Dlatego, że tak naprawdę ustawa reprywatyzacyjna jest w tle. Ustawa reprywatyzacyjna jest czymś, co budzi sprzeciw nie tylko Izraela, ale też wszystkich środowisk prawowitych właścicieli - dodał.
"Kaczyński gra na emocjach"
Zdaniem Bartosza Arłukowicza rząd ma z tą sprawą niewiele wspólnego. - To jest akcja polityczna, która została wywołana w sposób pełni świadomy - dodał.
Podkreślił, że ustawa trafiła do Sejmu w bardzo określonym momencie i trybie. Zauważył, że zmieniono harmonogram Sejmu z dnia na dzień a sama ustawa została uchwalona w ekspresowym tempie.
- To jest oczywiste działanie prawdziwego kierownictwa obozu rządzącego, a mianowicie Jarosława Kaczyńskiego. On wzbudza te emocje od dłuższego czasu i gra na tego typu emocjach Polaków - mówił Arłukowicz.
Dodał, że to wykorzystywanie sporów historycznych do rozgrzewania emocji, żeby stabilizować i budować swój obóz. Arłukowicz zauważył, że Kaczyński nie patrzy na to, jakie są relacje Polski z innymi państwami.
- To jest zagrażającemu bezpieczeństwu państwa w wymiarze formalnym, takim bezpośrednim. Tu nie ma żadnych błędów rządu, bo rząd zaczyna się mętnie tłumaczyć z decyzji, za które nie do końca odpowiada - powiedział Arłukowicz.
"Prezydent jest między młotem a kowadłem"
Do kwestii konfliktu polsko - izraelskiego odnieśli się także goście "Faktów po Faktach" - senator Grzegorz Napieralski, były szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Michał Kamiński z Unii Europejskich Demokratów.
- Prezydent tak naprawdę jest między młotem a kowadłem. PiS mówi "podpisz", prezes mówi "podpisz" a on chciałby nie podpisać. Bo widzi, jaka jest sytuacja na arenie międzynarodowej - ocenił Napieralski. Jak dodał, "prezydent umie się poruszać poza granicami naszego kraju".
- Myślę, że on zdaje sobie sprawę z tej ustawy, że to jest katastrofa - oświadczył.
Z kolei Kamiński stwierdził, że "stanowiska prezesa Jarosława Kaczyńskiego jest w tej chwili przesądzające".
- A nie to, co myśli sobie prezydent Andrzej Duda - podkreślił. Jego zdaniem zdziwienie budzi fakt, że po "dwóch latach rządów dobrej zmiany, dopiero teraz trzeba wykazać, że Polska jest krajem suwerennym".
- Logika tego obozu władzy i logika samego Jarosława Kaczyńskiego powoduje, mam wrażenie, iż on uważa, że się nie może wycofać - kontynuował. - Gdybym kierował się nienawiścią do PiS-u i miał gdzieś Polskę, to bym się cieszył, że oni idą na zderzenie. Tyle tylko, że skutki dla Polski będą na tyle katastrofalne, że chciałbym, że Andrzej Duda wyrzucił to (ustawę o IPN - red.) do kosza - skwitował. Jak zaznaczył, obawia się jednak, że prezydent tego nie zrobi. Podkreślił też, że "wkraczamy w bardzo zły okres".
- Jeżeli szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych mówi, że ta sytuacja wzmocniła pozycję Polski, to nie ma najmniejszych kompetencji, żeby tym szefem być - dodał.
Nowelizacja ustawy o IPN wzbudza kontrowersje
Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Krytycznie odniosły się do niej władze Izraela. Ambasador Anna Azari podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia byłego niemieckiego obozu Auschwitz zaapelowała o zmianę nowelizacji.
Autor: js/AG / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24