Średnio na jeża. Ani sukces, ani druzgocąca porażka. Skubnęli nas jednak w drugim filarze polityki rolnej - tak Ludwik Dorn z Solidarnej Polski ocenił w "Kawie na ławę" to, co Polsce udało się wynegocjować na budżetowym szczycie UE. Zdaniem Adama Szejnfelda z PO, nasz kraj odniósł wielki sukces. - To nie jest propaganda, to można pokazać na liczbach - stwierdził.
Według Dorna, negocjacje budżetowe można ocenić jako "średnie na jeża". - Żadnego sukcesu nie ma - ocenił, zaznaczając, że to śmieszne, iż premier Donald Tusk mówi o tym, ile Polska dostanie z unijnego budżetu w takim właśnie kontekście.
- To nie jest jakaś druzgocąca porażka, choć są obszary, gdzie rzeczywiście jest słabo, mówię przede wszystkim o drugim filarze polityki rolnej, i nie da się zaprzeczyć, że podczas negocjacji bardzo mocno nas tu skubnęli. Nie uważam natomiast, że z tego powodu premier powinien wetować ten budżet - powiedział Dorn.
Zaznaczył, że Polska poniosła również potężną porażkę jeśli chodzi o zapisy dotyczące pozyskania zapisanych w budżecie kwot.
- Generalnie myśl Komisji Europejskiej i najsilniejszych państw UE jest taka "dobrze, poprzydzielamy im te pieniądze, ale stworzymy taki mechanizm, gdzie już podczas realizacji budżetu, będzie można te pieniądze odbierać i przerzucać do strefy euro - powiedział Dorn.
"Mamy więcej"
W jego opinii, być może gdyby rząd przyjął inną taktykę negocjacyjną, Polska mogłaby więcej otrzymać z unijnego budżetu.
Adam Szejnfeld PO przekonywał z kolei, że budżetowy szczyt UE okazał się do Polski wielkim sukcesem. - To nie jest propaganda, to można pokazać na liczbach - powiedział, podkreślając, że kiedy innym krajom UE tnie się wydatki, Polsce się je podnosi.
- Mamy radykalnie więcej niż mieliśmy. Będę się spierał nawet jeśli chodzi o rolnictwo z tym, którzy mówią, że coś straciliśmy, ponieważ jeśli chodzi o dopłaty indywidualne, to mamy o 40 proc. wyższy budżet - stwierdził Szejnfeld.
- Stało się źle, jeśli chodzi o obszar rolnictwa - ripostował Zbigniew Girzyński z PiS. Dodał, że pozostałe obszary zostały wynegocjowane w sposób przyzwoity.
Według Girzyńskiego, problemem jest nie to, ile wynegocjowała Polska, ale to, że polski rząd źle wydaje unijne pieniądze. - Jeśli wy je będziecie wydawać, to zmarnujemy je wszystkie - rzucił Girzyński pod adresem Szejnfelda.
- Nie my, ale instytucje europejskie określają, że jesteśmy najlepszym beneficjentem o jakość i terminowość wykorzystywania środków - prostował Szejnfeld.
Jarosław Kalinowski z PSL przypomniał, że szczycie w Kopenhadze prawicowi politycy straszyli, że polskie rolnictwo straci na niekorzystnych zapisach budżetowych, a stało się inaczej, bo były to - jak podkreślił - "dość dobre lata dla polskiego rolnictwa".
Podobnie jest teraz. - W dopłatach bezpośrednich mamy o 6 mld więcej niż mieliśmy w obecnej perspektywie (budżetowej - red.). Celem naszego rządu jest, aby od 2014 r. polscy rolnicy byli na poziomie średniej europejskiej (jeśli chodzi o dopłaty - red.) - powiedział Kalinowski.
Premier się cieszy
Z budżetu UE na lata 2014-20 Polska otrzyma 105,8 mld euro, w tym na politykę spójności 72,9 mld euro, a na politykę rolną 28,5 mld euro.
Premier Donald Tusk powiedział po szczycie UE, że "Polska największym beneficjentem UE i to jeden z najszczęśliwszych dni w jego życiu, bo nie sądzi, żeby jeszcze kiedykolwiek w przyszłości mógł coś tak wielkiego dla Polski zrobić".
Autor: mac//gak / Źródło: tvn24