Już po raz drugi – i to z tych samych co poprzednio powodów – wojskowi prokuratorzy z Warszawy zdecydowali o przedłużeniu śledztwa w sprawie samopostrzału płk. Mikołaja Przybyła – dowiedział się portal tvn24.pl. Prowadzący postępowanie nie mogą doczekać się od biegłych kluczowych dokumentów.
Chodzi o opinię specjalistów z Zakładu Medycyny Sądowej dotyczącą zakresu obrażeń ciała płk. Mikołaja Przybyła, które spowodował postrzał. Pułkownik strzelił do siebie z prywatnej broni podczas przerwy w konferencji prasowej, którą zwołał po to, by odeprzeć zarzuty mediów i Prokuratury Generalnej o bezprawne zbieranie billingów dziennikarzy piszących o przebiegu śledztwa smoleńskiego. Chodziło o Macieja Dudę z tvn24.pl i Cezarego Gmyza z „Rzeczpospolitej“.
Opinia kluczowa, ale niegotowa
W ostatnich dniach wojskowi prokuratorzy z Warszawy otrzymali od biegłych odpowiedź na zapytanie, czy zdążą przygotować opinię, zleconą kilka miesięcy temu, do 9 lipca. Usłyszeli, że nie. – To była wystarczająca podstawa do przedłużenia śledztwa o kolejne trzy miesiące – tłumaczy płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Prokuratorzy są uzależnieni od tempa prac biegłych, bo wszystkie swoje czynności już przeprowadzili. Mimo to nie zakreślili terminu, w jakim eksperci muszą zakończyć swoje badania, chociaż mogli to zrobić. – Na razie nie dostrzegamy przesłanek wskazujących na wadliwe działanie biegłych – wyjaśnia płk Szeląg. Dodaje jednak, że „prokuratorzy liczyli, iż opinię uda się sporządzić na tyle szybko, by nie przedłużać śledztwa kolejny raz“.
- Ta opinia to bez wątpienia najważniejszy materiał, na jaki czekamy. Nie da się wykluczyć, że jej ustalenia będą warunkowały konieczność wykonania innych czynności – mówi enigmatycznie płk Szeląg. Brak wszystkich opinii, o które zwracali się prokuratorzy, był także podstawą podjęcia decyzji o pierwszym przedłużeniu śledztwa w kwietniu tego roku.
Autor: Łukasz Orłowski/tr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24