Śledztwo w sprawie samobójczej próby płk Mikołaja Przybyła, prowadzone przez prokuraturę wojskową w Warszawie, nie zakończy się - jak planowano - 9 kwietnia, a będzie przedłużone - dowiedział się portal tvn24.pl. Prokuratorzy dysponują już bardzo istotną z procesowego punktu widzenia opinią biegłych z zakresu balistyki. Eksperci zbadali poszczególne części naboju, który zranił wojskowego.
Opinie, o które zwrócili się prokuratorzy z WPO w Warszawie w czasie śledztwa, mają kluczowe znaczenie dla stwierdzenia, w jakim stopniu - i czy w ogóle - zagrożone podczas wydarzeń z 9 stycznia było życie pułkownika Mikołaja Przybyła. To właśnie tego dnia, podczas przerwy konferencji prasowej, prokurator postrzelił się w twarz z prywatnej broni. Jak tłumaczył później, strzał nie okazał się śmiertelny tylko dlatego, że "w ostatniej chwili zadrżała mu ręka". - Uratował mnie człowiek, który poprawiał kable. Przestraszyłem się tego, że wejdzie. Źle wymierzyłem, strzał padł zbyt szybko. (...) w policzek, a nie w głowę, spieszyłem się - opowiadał.
Luki w wersji pułkownika
Jak ustaliliśmy, dziennikarze, którzy czekali na korytarzu budynku poznańskiej prokuratury wojskowej na drugą część konferencji, nie pamiętali podczas przesłuchań, by ktoś próbował wejść do pokoju pułkownika. Zeznali, że wbiegli tam dopiero wtedy, gdy usłyszeli strzał.
Kolejna zasadnicza wątpliwość, która wiąże się z wyjaśnieniami prokuratora Przybyła, dotyczy okna w gabinecie. Pułkownik tłumaczył, że tuż przed strzałem otworzył je "by uniknąć rykoszetu". Zabezpieczone na miejscu przedmioty - pistolet oficera, amunicję i łuskę - przekazano biegłym z zakresu balistyki. Nie trafił do nich jednak pocisk, którego nie udało się odnaleźć. Prokuratorzy wskazywali, że mógł wylecieć przez otwarte wcześniej okno.
Jest opinia. Ale śledztwo potrwa
- Kompleksowa opinia biegłych z zakresu balistyki wpłynęła już do naszej prokuratury - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg. Czy ekspertom udało się ustalić, z jakiej amunicji korzystał prokurator Przybył? - Za wcześnie mówić na temat tych ustaleń. Opinia jest jednoznaczna, kategoryczna i nie budzi żadnych wątpliwości - ucina Szeląg. Jak jednak dodaje, dokument "nie zawiera wątków, które można by określić mianem sensacyjnych".
Śledztwo w sprawie samobójczej próby płk. Przybyła powinno zakończyć się po trzech miesiącach od jego wszczęcia, czyli 9 kwietnia. Ale prokuratorzy nie zdążą do tego czasu wyjaśnić wszystkich wątpliwości. - Śledztwo będzie przedłużone - mówi płk Szeląg.
Prokuratorzy cały czas czekają na kolejne ekspertyzy. - Chodzi między innymi o opinię dotyczącą doznanych uszkodzeń ciała oraz innych - tłumaczy szef WPO w Warszawie. Jakich? Tego prokuratura już nie ujawnia. - Z uwagi na dobro postępowania nie mogę wypowiadać się w tym zakresie - ucina Szeląg.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24