Jolanta Kwaśniewska zatęskniła za przywilejami, które miała jako Pierwsza Dama. Skarżyła się, że na lotniskach musi przechodzić uciążliwe kontrole, jak reszta pasażerów. Z pomocą przyszedł jej szef MSZ Radosław Sikorski, który przywrócił jej paszport dyplomatyczny.
O tym, jak bolesna bywa utrata statusu Pierwszej Damy, Jolanta Kwaśniewska mówi wywiadzie dla tygodnika "Gala".
- Po opuszczeniu przez nas Pałacu Prezydenckiego pozbawiono mnie paszportu dyplomatycznego. Z mężem mogłam przechodzić przez salonik VIP, natomiast kiedy podróżowałam sama, byłam kontrolowana. W obecności ludzi ściągałam buty, żakiet, przeszukiwano mi torebkę. Widziałam, jakie to było dla wszystkich żenujące - żali się.
I jednocześnie podkreśla: - Z mężem byłam byłą prezydentową, a bez – panią Kwaśniewską. Dziwne. Kiedyś leciałam na Ukrainę tym samym samolotem co pan Zanussi. Był zdziwiony, że nie widział mnie w saloniku VIP. W Kijowie już było normalnie. Dwa światy – w Polsce i za granicą.
"Nie można niszczyć autorytetów"
Byłej prezydentowej na pomoc przyszedł szef MSZ Radosław Sikorski. - Pan minister Sikorski był zaskoczony, że taka sytuacja miała miejsce. Przywrócił mi paszport dyplomatyczny - nie kryje zadowolenia Jolanta Kwaśniewska.
I dodaje: - Zawsze mówię: najważniejsze, by nie niszczyć autorytetów. Ciągłość państwa jest rzeczą szalenie ważną. W Stanach Zjednoczonych na różnych spotkaniach widzę obok siebie prezydentów Busha seniora, Cartera, Clintona. A u nas?
Źródło: "Gala"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24