- Na użytek wewnętrzny mówi o dożynaniu watahy. Na eksport ma słowa "podpiszcie albo będziecie martwi". To nie jest język dyplomacji, ale gangsterskich filmów - tak o ostrych słowach Radosława Sikorskiego w trakcie rozmów z ukraińskimi opozycjonistami mówi Ryszard Czarnecki. Europoseł PiS twierdzi, że "były one skandaliczne", bo szef MSZ "w gruncie rzeczy straszył na rękę Janukowyczowi". - To wszystko nie ma żadnego znaczenia. Misja zakończyła się sukcesem - bronił Sikorskiego Marek Siwiec z Twojego Ruchu.
Czarnecki odniósł się w "Kropce nad i" do zdania wypowiedzianego przez polskiego ministra w przerwie negocjacji z liderami ukraińskiej opozycji.
Sikorski, którego wypowiedź zarejestrowała jedna z telewizyjnych kamer, rzucił wtedy do jednego z nich: "Mylicie się, bardzo się mylicie. Jeśli nie podpiszecie tego (porozumienia), będziecie mieli stan wojenny, będziecie mieli armię. Wszyscy będziecie martwi".
"Zgrzyt" jak z mafii
Europoseł PiS nazwał po tych słowach szefa MSZ "politycznym mafioso". W "Kropce nad i" słowa te podtrzymał. - Mówiąc to, co powiedział, użył języka, który znamy z filmów kryminalnych, z filmów o mafii. To nie jest język dyplomacji. Na użytek wewnętrzny (Sikorski - red.) mówi o dożynaniu watahy, a na eksport to - tłumaczył.
Polityk, powołując się na swoje rozmowy z ukraińskimi politykami, dodał, że w Kijowie wypowiedź polskiego ministra została dobrze zapamiętana. - To był zgrzyt, to było bardzo niefortunne, niewłaściwe. Byłoby dobrze gdyby minister takiego języka kryminalnego nie używał. Bo to nie jest dobra rzecz dla nikogo - powtarzał europoseł.
W jego ocenie słowa Sikorskiego były dodatkowo "o tyle skandaliczne, że w gruncie rzeczy straszył na rękę Janukowyczowi". - I to jest skandal absolutny - podsumował Czarnecki.
Korytarze rewolucyjne, a nie Wersal
Z większym dystansem do sprawy podszedł europoseł Twojego Ruchu Marek Siwiec, który sugerował, że ocenianie teraz pojedynczych wypowiedzi kogokolwiek jest małostkowe w świetle tego, co się stało. - To jest co najmniej niewłaściwe (...). Nie ma dzisiaj żadnego znaczenia, co minister Sikorski powiedział wtedy komuś do ucha w przejściu - oceniał, zwracając jednocześnie uwagę na to, że gdyby nie wynegocjowanie porozumienia, to rozlew krwi na Ukrainie z pewnością byłby "dużo większy".
- (...) Wypowiedź Sikorskiego być może nie kwalifikuje się do salonów wersalskich, ale na korytarze rewolucyjne się kwalifikowała. Sama misja doprowadziła do takiego skutku, że nie było więcej zamordowanych ludzi - podkreślał Siwiec.
Europoseł Twojego Ruchu apelował do członków pisowskiej delegacji w Kijowie, by "nie wciskali Ukraińcom chorego dziecka do brzucha, że minister Sikorski jest czemukolwiek winny". - Bo jeśli wmówicie im, że mogło być lepiej, gdyby nie on, to zrobicie krzywdę Polsce, polskim władzom i sobie "per saldo" - próbował tłumaczyć.
Ostatecznie Czarnecki stwierdził jednak, że dzisiaj w kontekście Ukrainy "trzeba patrzeć do przodu" i zastanawiać się nad tym, jak pomóc, a nie nad tym, co "burknął minister Sikorski".
Partner - Janukowycz
Europoseł PiS z konfrontacyjnego, czy też uszczypliwego, tonu jednak nie zrezygnował. Prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu wytknął na przykład, że "w ciągu trzech lat 29 razy spotkał się z Wiktorem Janukowyczem" i spuentował to zdaniem: - Każdy ma takiego partnera na jakiego zasłużył.
- Jeżeli prezydent Rzeczpospolitej spotkał się z legalnie wybranym prezydentem Ukrainy 29 razy to ja mogę go krytykować, że nie spotkał się 37 razy albo 34 razy - odpowiadał ironicznie Siwiec. Jak dodał, obowiązkiem prezydenta jest utrzymywanie "normalnych kontaktów" z przywódcami sąsiednich krajów. - I on ten obowiązek wypełnił.
Autor: ŁOs//kdj / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24