Sąd w Kościanie, który zdecydował, że skazany za gwałt na żonie Jan Sz., poczeka na uprawomocnienie się wyroku na wolności, odmówił ochrony świadkom w jego procesie. - To podważa wiarę w wymiar sprawiedliwości - uważają prawnicy.
O ochronę zwróciły się do sądu matka i babcia zgwałconej kobiety, które były świadkami w procesie i zeznawały na niekorzyść Jana Sz.
Stało się to po tym, jak mężczyzna wyszedł na wolność. Sąd w Kościanie uznał bowiem, że nie ma powodów, by umieścić go w areszcie przed uprawomocnieniem wyroku. Tę decyzję - po rozpatrzeniu zażalenia poszkodowanej żony - zmienił Sąd Okręgowy w Poznaniu, ale Jan Sz. był już nieuchwytny (po długich poszukiwaniach policja znalazła go na posesji jego brata, wtedy mężczyzna strzelił sobie w głowę i obecnie jest w śpiączce. Wcześniej najprawdopodobniej zamordował dwie osoby).
Kobiety, które wystąpiły o ochronę czuły się zagrożone, gdyż sprawca wielokrotnie groził m.in. swojej ofierze. Jednak sąd w Kościanie uznał, że ochrona im nie przysługuje.
"Świadek ma prawo do ochrony"
- Sąd z przyczyn proceduralnych nie jest od przydzielania ochrony, powinien jednak zareagować i poinformować prokuraturę, na której ciąży obowiązek ochrony świadków, tak, by czuli się bezpiecznie. Brak jakichkolwiek działań podłamuje wiarę w państwo i wymiar sprawiedliwości - mówi TVN24 adwokat Mariusz Paplaczyk. I dodaje: - Świadek, który obawia się o swoje życie ma prawo domagać się ochrony.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24