- Nie mam wątpliwości, że Rosjanie zabili uczestników delegacji do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. Moja wątpliwość dotyczy tego, czy uczynili to celowo - powiedziała w programie "Jeden na jeden" w TVN24 Magdalena Merta, wdowa po byłym wiceministrze kultury Tomaszu Mercie. - Rosjanie odpowiadają za tę katastrofę - podkreśliła.
W drugą rocznicę katastrofy smoleńskiej Magdalena Merta wspominała pierwsze chwile po tym, jak dowiedziała się, że coś wydarzyło się z samolotem, którym leciał jej mąż. Pierwsze informacje otrzymała jadąc samochodem z córką do lekarza. Najpierw - jak mówi - nie wiedziała, że doszło do śmierci wszystkich pasażerów prezydenckiego samolotu.
- Pierwsze informacje były bardzo enigmatyczne. Jedynie, że samolot zahaczył o drzewo. I tak mi to przekazano, bym się nie denerwowała na zapas - relacjonowała dziś Merta. - Dopiero w domu dowiedziałam się, że wszyscy zginęli, choć dziś wiemy, że nie musiało to do końca być prawdą.
Znałam prawie wszystkich, z niektórymi się przyjaźniłam. Magdalena Merta
Merta rozważała lot do Smoleńska
Wdowa rozważała, by w tym roku polecieć do Smoleńska z delegacją, której przewodniczy były szef jej męża - minister kultury Bogdan Zdrojewski. Ostatecznie nie zdecydowała się na ten krok. - Obawiałam się reperkusji nielegalnego zawieszenia tablicy w 2010 r. - mówi. 13 listopada 2010 r. członkowie rodzin Stowarzyszenia Katyń 2010 na lotnisku w Smoleńsku nielegalnie zawiesili tablicę upamiętniającą tych, którzy zginęli w drodze na uroczystości ku czci ofiar "sowieckiej zbrodni ludobójstwa w Lesie Katyńskim". Ostatnie zdanie wywołało duże kontrowersje po stronie rosyjskiej, co spowodowało zamianę tablicy przez Rosjan na pomijającą kwestie "ludobójstwa". "Polska" tablica ostatecznie wróciła do kraju.
Według Merty, rozwiązaniem niezręcznej sytuacji mogło być przyznanie pieczątki dyplomatycznej, która czasowo nadałaby członkom Stowarzyszenia Katyń 2010 status dyplomatyczny. Twierdzi, że można było w ten sposób powstrzymać Rosjan "od planowanych ruchów, w tym przesłuchań". - Jednak Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie zdecydowało się na to - dodała.
Zamach gorszy od przypadkowej śmierci
Merta - jak wszyscy bliscy ofiar - wciąż nie zna bezpośredniej przyczyny śmierci męża: - Bronię się przed myślą, że mój mąż został zamordowany. Takie myślenie podwaja cierpienie związane ze śmiercią i z odejściem - mówiła w TVN24.
I dodała: - Staram się nie myśleć o tym w ten sposób, ale po tym co wiemy dziś, po ekshumacjach i tych strasznych informacjach o bezczeszczeniu zwłok, tępej nienawiści i pogardzie z jaką traktowano ciała, rozumiem ludzi, którzy mają takie domniemania. Rozumiem, jak bardzo jest to trudne. Możemy się różnić w przypuszczeniach czy zginęli przez przypadek czy zostali zabici, ale nikt z nas nie chce się dowiedzieć, że zostali zabici. To gorsze niż usłyszeć, że była to śmierć przez przypadek.
Chyba wszyscy myślimy i zastanawiamy sie nad ekshumacją zwłok naszych bliskich. Magdalena Merta
Wdowa po Tomaszu Mercie poszła nawet dalej: - Nie mam wątpliwości, że Rosjanie ich zabili, mam tylko wątpliwość czy zrobiono to celowo - oświadczyła w "Jeden na Jeden", powtarzając, że winę za katastrofę - według niej - ponoszą Rosjanie. Pośrednio obwinia również stronę polską: - Nie mam wątpliwości, że ci, którzy twierdzą, że 36. pułk (rozwiązany już 36. specjalny pułk lotnictwa transportowego - red.) był państwem w państwie mają rację, ale oni nie zginęli dlatego, że tak było. Może być korelacja, ale nie ma związku przyczynowo skutkowego - argumentowała Merta.
Nie mam wątpliwości, że Rosjanie ich zabili, mam tylko wątpliwość czy zrobiono to celowo. Magdalena Merta
Wdowa nie wyklucza hipotezy zamachu
Zdaniem wdowy prokuratura, która prowadzi śledztwo ws. okoliczności katastrofy "błądzi we mgle". - Nie mamy wraku i przeprowadzonych przez Polską stronę badań. Zawsze będziemy się obracać w kręgu hipotez - twierdzi.
Dziś Merta oczekuje "naprawienia tego, co jeszcze się da": - Już nie przywieziemy ciał zmarłych do Polski, by je zbadać. Choć wszystkie zakłady medycyny w Polsce zgłosiły akces do takiego badania, nie pytając w ogóle o pieniądze, chciały to zrobić. Nie skorzystano z tej oferty. Chyba wszyscy myślimy i zastanawiamy się nad ekshumacją zwłok naszych bliskich - dodała.
Do tej pory wykonano trzy ekshumacje ciał ofiar - Zbigniewa Wassermanna, Janusza Kurtyki i Przemysława Gosiewskiego. Część rodzin ofiar katastrofy zarzuca Rosjanom nieprawidłowe przeprowadzenie sekcji zwłok tuż po katastrofie i bałagan w dokumentacji z tych badań.
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24