Poseł Prawa i Sprawiedliwości, w przeszłości założyciel Muzeum Powstania Warszawskiego, Paweł Kowal na łamach "Rzeczpospolitej" odpowiedział na krytykę muzeum ze strony prof. Władysława Bartoszewskiego. - Proponuję, żeby wszyscy, którzy próbują wciągnąć muzeum do walk politycznych, zastanowili się, czy naprawdę o to im chodzi - powiedział.
Zdaniem Kowala, muzeum nie jest zaangażowane w działalność partyjną. - Przy wejściu do muzeum nie sprawdza się legitymacji - odpiera zarzuty prof. Bartoszewskiego. Twierdzi też, że jego działalność w Prawie i Sprawiedliwości, podobnie jak trojga innych założycieli: Elżbiety Jakubiak, Leny Dąbkowskiej-Cichockiej i obecnego dyrektora muzeum Jana Ołdakowskiego nie ma wpływu na muzeum.
"Działamy w dobrej wierze"
- Kiedy je tworzyliśmy w ogóle nie działaliśmy w polityce. Później we czworo uznaliśmy, że dziś najlepiej można się przysłużyć Polsce, działając w PiS - tłumaczy Kowal "Rzeczpospolitej". I dodaje, że Władysław Bartoszewki również zaangażowany jest w politykę. - W czasie ostatnich dwóch kampanii wyborczych opowiedział się on wyraźnie po stronie jednej partii, choć wcześniej uchodził za osobę bezstronną - mówi poseł PiS. - Zakładam, że każde z nas działa w dobrej wierze - dodaje Paweł Kowal.
Protest Bartoszewskiego
Prof. Władysław Bartoszewski w poniedziałek poinformował, że swoje prywatne dokumenty dotyczące Powstania Warszawskiego odda Bibliotece Powszechnej przy ul. Koszykowej, a nie Muzeum Powstania Warszawskiego. - Muzeum nie powinno być własnością jednej partii politycznej - tłumaczył swoją decyzję Bartoszewski.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24