Premier w ostrych słowach o przemyśle węglowym w Polsce. - Trzeba przełamać gigantyczne lobby na Śląsku. Najwyższy czas, żeby powiedzieć "nie" kopaniu węgla tam, gdzie wiąże się to z bezpośrednim zagrożeniem życia - mówił Donald Tusk w TVN24. Obiecał też wyjaśnienie sprawy opóźnionego przyjazdu karetek do kopalni i zapowiedział pomoc finansową dla rodzin górników.
- Będzie trzeba przełamać gigantyczne lobby, które zarabia na eksploatacji złóż na Śląsku - powiedział Tusk. Stwierdził, że dzisiaj potrzebna jest uczciwa rozmowa o "wszystkich uczestnikach tego dialogu": związkach zawodowych, menadżerach górnictwa, politykach różnych ugrupowań. - Co zrobić wspólnie, żeby nikt nie posyłał tych ludzi tam, gdzie zagrożenie jest ponad stan - zaznaczył premier. Podkreślił, że jest to problem "poważnych interesów, których niektórzy boją się naruszać". - Myślę, że to najwyższy czas, żeby powiedzieć "nie" kopaniu węgla tam, gdzie wiąże się to z bezpośrednim zagrożeniem życia - dodał szef rządu.
Będzie pomoc dla rodzin
Premier zapowiedział też, że jeszcze we wtorek wyda zarządzenie w sprawie pomocy dla rodzin ofiar katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk". W zarządzeniu będzie zapisane "około 50 tysięcy dodatkowych świadczeń dla najbliższych rodzin tych, którzy zginęli".
Szef rządu poinformował, że o swoim zarządzeniu poinformuje jeszcze we wtorek Radę Ministrów. Zdaniem Tuska konieczna jest "możliwie skuteczna pomoc dla rodzin tych, którzy zginęli" w kopalni. Jak najszybciej trzeba też wyjaśnić wszystkie okoliczności tragedii.
Premier wyjaśni sprawę karetek
Będzie trzeba przełamać gigantyczne lobby, które zarabia na eksploatacji złóż na Śląsku (...) To problem poważnych interesów, których niektórzy boją się naruszać. Myślę, że to najwyższy czas, żeby powiedzieć "nie" kopaniu węgla tam, gdzie wiąże się to z bezpośrednim zagrożeniem życia. Premier Donald Tusk
Premier domaga się wyjaśnień, dlaczego karetki do rannych górników zostały wezwane tak późno.
- Z całą pewnością pierwsza rzecz, jakiej wyjaśnienia będę oczekiwał w najbliższym terminie, to jest kwestia wezwania karetki z 40- minutowym opóźnieniem. To jest sytuacja, która domaga się natychmiastowego wyjaśnienia. Muszę powiedzieć, że mam wrażenie, zresztą podobnie jak podczas mojego pobytu tuż po katastrofie wieczorem tego dnia, że tam nie wszystko gra - powiedział premier. Zapytany o to, co dokładnie nie gra, odparł, że oczekuje działania.
Dziennikarze programu "Uwagi" TVN ustalili, że karetki pogotowia zostały wezwane na pomoc dopiero 40 minut po wypadku w kopalni "Wujek-Śląsk". Pożar pojawił się około godz. 10.15, jednak pogotowie wezwanie odnotowało dopiero kilkadziesiąt minut później - o 10.53. Rzecznik kopalni późną reakcję tłumaczy m.in. tym, że nie od razu było wiadomo, co się stało pod ziemią.
"Zrobimy wszystko, by odpowiedzialni ponieśli karę"
Donald Tusk zapowiedział, że wyjaśnień będzie oczekiwał także w kwestii fałszowania danych dotyczących stężenia metanu. - Nie jesteśmy bezradni. Prokuratura w tego typu zdarzeniach dochodziła do prawdy, i ludzi, którzy byli za to odpowiedzialni spotykała kara. Także i w tej sprawie będziemy działać bardzo rygorystycznie - podkreślił premier.
- Zrobimy wszystko, aby ludzie odpowiedzialni za zaniedbania, jakie się pojawiły, ponieśli karę. Ale nie będę uczestniczył w takim cogodzinnym szukaniu sensacji, kto jest winny. Wiadomo, że rząd i ludzie odpowiedzialni za służby muszą być bardziej cierpliwi i odpowiedzialni za słowo. Nie przyszedłem tu ferować wyroków - dodał szef rządu.
Zaznaczył też, że sam jest odpowiedzialny za to, żeby komisja (do wyjaśnienia przyczyn katastrofy – red.) pracowała sprawnie, i na bieżąco była kontrolowana równoległym postępowaniem prokuratorskim i operacyjnym.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24