- Trzeba egzekwować prawo i posłuszeństwo zasadom wtedy, gdy chodzi o publiczne pieniądze i interes zwykłych ludzi - tak premier Donald Tusk skomentował "pieczątkowy protest" lekarzy z OZZL i PZ. Ostrzegł też, że lekarze powinni liczyć się z konsekwencjami stawiania na receptach pieczątki: "Refundacja do decyzji NFZ". Wcześniej organizacje lekarskie zaapelowały do premiera o spotkanie w tej sprawie. Między młotem a kowadłem znaleźli się aptekarze.
Trzeba egzekwować prawo i posłuszeństwo zasadom wtedy, gdy chodzi o publiczne pieniądze i interes zwykłych ludzi. premier Donald Tusk
Premier, który w niedzielę grał w dorocznym meczu z kolegami z opozycji w Gdańsku, podkreślił - pytany przez reportera TVN24 w przerwie meczu - że lekarze nie mają wcale najtrudniejszej sytuacji ze wszystkich grup zawodowych.
"Pieczątkowy protest"
Lekarze zrzeszeni w Ogólnopolskim Związku Zawodowym Lekarzy i Porozumieniu Zielonogórskim wraz z Nowym Rokiem rozpoczęli protest. Zapowiedzieli, że nie będą określać poziomu refundacji leków na wypisywanych receptach.
Pieczątka, którą stawiają lekarze z OZZL i PZ, nie powoduje nieważności recept. Będą one refundowane na ogólnych zasadach. Prezes NFZ Jacek Paszkiewicz zaznaczył jednak, że jeżeli na recepcie nie będzie określony poziom refundacji, "aptekarz wyda lek za najwyższą odpłatnością". Oznacza to, że pomimo iż pacjentowi przysługuje uprawnienie np. do opłaty ryczałtowej 3,20 zł, zapłaci on znacznie więcej. Zmienny stopień odpłatności dotyczy 230 leków na choroby przewlekłe.
Protest "pieczątkowy" będzie bardziej dostrzegalny dopiero od poniedziałku, gdyż 1 stycznia pracują tylko lekarze przyjmujący pacjentów w ramach świątecznej opieki medycznej i szpitalnej - zauważył prezes PZ Jacek Krajewski.
Trudna pozycja
Między młotem a kowadłem znaleźli się natomiast aptekarze. Niektóre apteki w ogóle nie otworzyły się w niedzielę, ponieważ ich właściciele boją się zamieszania i problemów związanych z receptami. - Ja będę realizować recepty tylko na 100 procent, bo nie chcę, żeby jutro przyszedł NFZ i powiedział, że źle ją zrealizowałam - powiedziała w rozmowie z "Faktami TVN" Anna Kowalska, farmaceutka.
Różni aptekarze przyjęli różne stanowiska, co dobitnie świadczy o skali zamieszania wywołanego protestem i nowymi zasadami. - Recepta z pieczątką nie może być zrealizowana jako recepta refundowana - powiedział farmaceuta Łukasz Istvan Farkas. - My realizujemy ze zniżką, ale pacjent musi napisać oświadczenie - stwierdziła natomiast inna farmaceutka Ewa Kaczor. Klient apteki musi poświadczyć, że jest ubezpieczony i gdzie.
Chcą zmiany przepisów
Lekarze protestują przeciwko przepisom ustawy refundacyjnej (weszła w niedzielę w życie) przewidującym, że lekarze błędnie wypisujący recepty będą zobowiązani do zwrotu kwoty nienależnej refundacji wraz z odsetkami.
Ma być tak w przypadku wypisania recepty np. nieuzasadnionej względami medycznymi lub niezgodnej z listą leków refundowanych. Lekarz będzie też ponosił odpowiedzialność finansową w przypadku, gdy na recepcie wpisze niewłaściwy poziom refundacji leku.
Protest może się zaostrzyć
Decyzję o nieokreślaniu stopnia refundacji leków i stawiania pieczątki: "Refundacja do decyzji NFZ" zawiesiła Naczelna Rada Lekarska. Rada zbierze się 13 stycznia na nadzwyczajnym posiedzeniu dotyczącym wejścia w życie nowych przepisów o refundacji leków.
Rada nie wyklucza, że może zalecić lekarzom zaostrzenie formy protestu. Decyzja w tej sprawie zostanie podjęta po wysłuchaniu sprawozdania i rekomendacji zespołu ds. współpracy z Ministerstwem Zdrowia, który ma wypracować zmiany ustawy refundacyjnej. Zespół ma spotkać się z przedstawicielami MZ 4 stycznia.
OZZL skupia blisko 35 tys. lekarzy z całego kraju. Porozumienie Zielonogórskie zrzesza natomiast 13 tys. lekarzy z 14 województw. W Polsce jest ponad 120 tys. lekarzy.
Źródło: PAP, TVN24, TVN