Fiasko budowy w Polsce elementów tarczy antyrakietowej nie wzbudza entuzjazmu prezydenta - przyznaje szef jego kancelarii Władysław Stasiak. I dlatego Lech Kaczyński oczekuje od rządu "powszechnej mobilizacji" i odpowiedzi, czy mamy szansę na kontynuację partnerstwa strategicznego z USA.
Szef Kancelarii Prezydenta podkreślił w radiowych "Sygnałach Dnia", że teraz należy dowiedzieć się, jaka jest nowa propozycja Waszyngtonu - czy niesie ona za sobą jakieś korzyści dla bezpieczeństwa Polski i strategicznej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Zwracał też na to uwagę w programie "24 godziny" w TVN24.
Jego zdaniem, Polska jest zmuszona zabiegać o bezpieczeństwo i sojusz, który to bezpieczeństwo zagwarantuje. I dlatego nie może dopuścić do marginalizacji naszego regionu Europy, powinna natomiast wzmacniać więzi atlantyckich.
"Nie będziemy krzyczeć: tarcza, albo śmierć"
Zwracał też na to uwagę w TVN24 wiceszef BBN Witold Waszczykowski, podkreślając, że choć decyzja administracji Baracka Obamy "to duże przesunięcie nas na skali wartości strategicznej", to należy współpracować. - Trzeba podjąć nowe rozmowy z Amerykanami i wykorzystać propozycje amerykańskie tak, by służyły polskim interesom bezpieczeństwa - powiedział Waszczykowski, komentując decyzję Stanów Zjednoczonych ws. tarczy antyrakietowej. I podkreślił, że Polska nie będzie krzyczeć: tarcza albo śmierć.
- Jeśli uda się nam porozumieć z Amerykanami być może za kilka lat będziemy posiadali dodatkowe wojska amerykańskie, być może jeszcze jakieś inne instalacje natowskie, bo amerykanie zakładają, że ten system powinien być z czasem powiązany (AEGIS - red.), powinien być elementem systemu natowskiego. To zawsze będzie wartość dodana, korzystna dla bezpieczeństwa Polski - powiedział wiceszef BBN.
Nie stracimy, jeśli się postaramy
Wiceminister obrony gen. Stanisław Koziej również uważa, że Polska nie musi wcale na decyzji Amerykanów stracić. - Tarcza będzie, tylko inna - przekonywał w TVN24 Koziej. I wytłumaczył dlaczego. - Zmiana polega na przełożeniu punktu ciężkości - czyli zajmowaniem się zagrożeniami średniego i krótkiego zasięgu. W związku z tym te systemy (które mają zastąpić tarczę i chronić wszystkie państwa Paktu Północnoatlantyckiego - red.) są przystosowane do zestrzeliwania rakiet, które już trafiają w dany punkt - powiedział Koziej.
I dodał: - Więc gdyby udało się włączyć Polskę w ten system, to mielibyśmy więcej korzyści niż ze starego. Bo tamten mógł tylko zestrzeliwać rakiety, który przelatywały nad nami na kontynent amerykański. To zmiana, którą powinniśmy dostrzec, tak żeby ta szansa nam nie przeszła.
Koziej wyjaśnił, że AEGIS to systemy morskie. - Ale na okrętach są rakiety, które Amerykanie próbują przerobić na rakiety naziemne, które mogłyby stacjonować w Polsce - powiedział były wiceminister obrony.
Jego zdaniem, decyzja obecnej administracji amerykańskiej, wynika z istotnej różnicy między Bushem a Obamą. - Bush po 11 września miał bardziej alarmistyczne oceny, patrzył bardziej strategicznie do przodu. Obama jest bardziej spolegliwy wobec świata, i przyjmuje łagodniejsze oceny zagrożeń. Zajmuje się tym co jest dziś, nie patrzy do przodu. Nie wiadomo, czy lepiej na tym wyjdzie, ale daje to oszczędności - powiedział Koziej.
Nowe pomysł Amerykanów
Amerykanie zmieniają strategię i zamiast budować tarczę w Polsce i Czechach proponują rozmieszczenie w Europie okrętów wyposażonych w system antyrakietowy AEGIS i rakiety przechwytujące pociski krótkiego i średniego zasięgu.
Nowy system - jak przekonują Amerykanie - ma być dokładniejszy, szybszy i bardziej mobilny (radar antyrakietowy powstanie natomiast prawdopodobnie na na Kaukazie.
Okręty wyposażone w system AEGIS mają znaleźć się w Europie Południowej i Północnej do 2011 roku. W jego skład wchodzić mają rakiety przechwytujące SM-3. Są one zaprojektowane do niszczenia pocisków krótkiego i średniego zasięgu. Po 2015 roku w nowy system mają zostać wyposażone bazy lądowe. Docelowo miałyby one powstać na całym świecie.
Źródło: TVN24, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: PAP