- Jak słyszę pana prezydenta, który mówi, że kto podważa wiarygodność ustaleń komisji Millera ten podnosi rękę na wiarygodność państwa polskiego, to przypomina mi się język z lat dawno i słusznie minionych. I mówię: głupota albo strach - powiedział gość Bogdana Rymanowskiego w "Jeden na Jeden" w TVN24 poseł Solidarnej Polski Ludwik Dorn. W jego opinii wiarygodność ustaleń komisji Millera legła w gruzach.
Prezydent Bronisław Komorowski we wtorkowych "Faktach po Faktach" mówił m.in., że "bardzo ważne ws. sprawie katastrofy smoleńskiej były ustalenia komisji Jerzego Millera". - Bardzo łatwo jest je zakwestionować, ale warto pamiętać o tym, że kwestionuje się w ten sposób opinie uprawnionych do tego organów władzy państwa polskiego. A więc kwestionuje się - w obliczu naszej niezgody na wiele sformułowań zawartych w materiałach rosyjskich komisji pani Anodiny - werdykt państwa polskiego - powiedział prezydent.
Ważyć słowa
Były poseł PiS odniósł się też do słów doradcy prezydenta Romana Kuźniara, który w środę w RMF FM powiedział, że "partia Jarosława Kaczyńskiego boi się Rosji, histeryzuje, a Rosja właśnie tego chce, żeby sąsiedzi się jej bali. - PiS to pożyteczni idioci, odgrywają taką rolę, jakiej oczekuje od nich Moskwa - oceniał doradca.
Dorn stanowczo zaznaczył, że "ośrodek prezydencki ma większy obowiązek miarkowania słów i powinien bardziej ważyć słowa".
Komisja w gruzach
Poproszony zaś o ocenę ustaleń komisji Millera powiedział, że "ich wiarygodność po szeregu wydarzeń, w tym ustalaniem tzw. obecności gen. Błasika w kokpicie legła w gruzach". - Wiadomo, że prawie w ogólnie nie było ekspertyz dotyczących uderzenia w brzozę, z tego co wiemy, to komisji ministra Millera dokonywała ekspertyz ogranoleptycznie - chodzili i spoglądali na wrak - powiedział poseł.
I podkreślił, że "ustalenia tej komisji są bronione jak niepodległość przez pana premiera Tuska i prezydenta Bronisława Komorowskiego". - Albo jest to nagłe osłabienie zdolności intelektualnych, bardzo daleko posunięte, albo gdzieś kryje się jakiś strach o własne zaniedbania i błędy, które przy okazji mogą wyjść - zasugerował Ludwik Dorn.
Arłukowicz do dymisji
Dorn był też pytany czy jego zdaniem - po zamieszaniu z lekami na raka - minister zdrowia Bartosz Arłukowicz powinien odejść ze stanowiska. - Minister Arłukowicz powinien odejść, jesli chodzi o odpowiedzialność konstytucyjną. Ale Pani minister Kopacz przez cztery lata doprowadziła system ochrony zdrowia do takiego stopnia anarchizacji, że przyjdzie następny i będzie mniej więcej to samo. Bo ja nie sądzę, że pojawi się ktoś, kto wziąłby to w rękę. Musiałby zakwestionował to, co robiła faworyta - w sensie politycznym - pana premiera Tuska, pani minister kopacz - podkreślił Dorn.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24