To mógł być pościg jak z amerykańskich filmów akcji. Mógł, ale nie był bo jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach. I tak zamiast wielkomiejskich skrzyżowań były wąskie uliczki Starogardu Gdańskiego, za kierownicą siedział nie rasowy gangster tylko pijany 21-latek, a zamiast ściganego przez policję czarnego BMW był granatowy trabant.
Sceny "prawie" jak z Hollywood rozegrały się na ulicach Starogardu w poniedziałek tuż po godzinie 5:00. Dyżurny otrzymał zgłoszenie, że po mieście pędzi trabant siejąc postrach wśród zaspanych mieszkańców. Już po kilku minutach motoryzacyjny symbol NRD był już na celowniku funkcjonariuszy. Ale jego kierowca nie dał za wygraną i postanowił rzucić się do ucieczki. Na jego nieszczęście trabant, za którego kierownicą siedział, nawet w idealnym stanie technicznym, do "setki" rozpędza się wolniej niż w mgnieniu oka.
Tygodnia nie zaczął najlepiej
Kiedy wreszcie kierowca zorientował się, że swoją maszyną nie ucieknie policjantom, postanowił zatrzymać auto. Wówczas okazało się, że "setką", i to niejedną, rozpędził się za bardzo sam zatrzymany. W organizmie miał bowiem ponad półtora promila alkoholu.
To był dopiero początek kłopotów Arkadiusza G. Mężczyzna nie posiadał przy sobie ani prawa jazdy, ani żadnych dokumentów pojazdu. Tygodnia nie zaczął najlepiej i poniedziałkowe popołudnie oraz noc spędził w policyjnym areszcie. Jego cacko odholowano natomiast na policyjny parking, na którym grunt będzie się palił trabantowi pod kołami, bo po kilku dobach wykupienie auta z rąk policji będzie droższe niż jego rynkowa wartość.
A właściciel już szuka pewnie oszczędności. Policjanci sporządzają wniosek do sądu grodzkiego o ukaranie Arkadiusza G. za to, że nie zatrzymał się do kontroli drogowej i nie miał wymaganych podczas kontroli dokumentów. Najpoważniejszy będzie jednak zarzut kierowania samochodem w stanie nietrzeźwym. Mężczyźnie grozi za to do dwóch lat pozbawienia wolności.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja