Posłowie Platformy Obywatelskiej-Koalicji Obywatelskiej zapowiedzieli złożenie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na decyzję Ministerstwa Sprawiedliwości o odmowie udzielenia dostępu do dokumentów w sprawie tak zwanej afery hejterskiej w resorcie. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro tłumaczył, że wniosek "obejmuje setki tysięcy dokumentów". - Jeżeli by im zależało, żeby dostać konkretne dokumenty, to sprecyzowaliby ten swój wniosek - zarzucił posłom PO-KO.
23 sierpnia posłowie Platformy Obywatelskiej-Koalicji Obywatelskiej rozpoczęli kontrolę poselską w Ministerstwie Sprawiedliwości, domagając się udostępnienia dokumentów związanych z aferą hejterską. 9 września informowali, że składają ponaglenie do resortu Ziobry, bo mimo ustawowego obowiązku nie otrzymali dokumentów.
W środę na konferencji prasowej w Sejmie poseł PO-KO Cezary Tomczyk powiedział, że "Ministerstwo Sprawiedliwości odmówiło ujawnienia dokumentów dotyczących afery hejterskiej". - Dzisiaj, przed wyborami, Polacy nie mogą poznać prawdy. Jaką tajemnicę ukrywa Zbigniew Ziobro, którego przecież pan minister Piebiak, który został odwołany, informował w sprawie hejtu? Jaką tajemnicę kryje Ministerstwo Sprawiedliwości, skoro ciągle te dokumenty mają być niejawne? - pytał Tomczyk. Podkreślił, że to pierwszy taki przypadek w tej kadencji parlamentu, kiedy posłom odmówiono przekazania dokumentów, o które wnioskowali w ramach sprawowania mandatu poselskiego.
Witczak: złamali dwie ustawy
Mariusz Witczak zapowiedział zaskarżenie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego decyzji Ministerstwa Sprawiedliwości o odmowie udzielenia posłom dostępu do dokumentów. Dodał, że klub PO-KO wnioskował do resortu sprawiedliwości o ujawnienie rejestru umów cywilno-prawnych oraz "księgi wejść i wyjść". Jak podkreślił, posłowie PO-KO chcą dowiedzieć się m.in., kto odwiedzał Zbigniewa Ziobrę w resorcie sprawiedliwości. Według niego to tu "jest podstawowy problem tego resortu, bo Zbigniew Ziobro w dyskusjach Piebiaka z hejterką został określony jako szef, który o wszystkim wie, został zdemaskowany jako człowiek, który się cieszy z tej działalności". - Będziemy szukali sprawiedliwości w niezawisłym sądzie i tam będziemy liczyli, że opinia publiczna po decyzji sądu pozna nazwiska wszystkich ludzi, którzy mogli być powiązani z aferą hejterską - zapowiedział Witczak. Według niego Zbigniew Ziobro i resort sprawiedliwości złamali dwie ustawy: ustawę o dostępie do informacji publicznej oraz ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora. - Nieprzekazanie nam dokumentów dotyczących afery hejterskiej jest zwyczajnym ukrywaniem dokumentów, które mają charakter jawny. W związku z tą sytuacją jesteśmy zmuszeni pójść do sądu ze Zbigniewem Ziobro i jego resortem - zaznaczył.
Wiceminister: wskazaliśmy datę graniczną
Do sprawy odniósł się wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. - Jeżeli zwrócili się do nas z prośbą o to, żebyśmy przekazali także rejestr wszystkich wejść do Ministerstwa Sprawiedliwości, to chcę powiedzieć, że wszystkie wejścia przez cztery lata to jest około stu tysięcy kartek, na których są rejestrowane różnego rodzaju wejścia. Około tysiąca jest pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości, są także goście. Około stu tysięcy stron - mówił.
- Była odpowiedź przekazana posłom z Koalicji Obywatelskiej, których miałem okazję gościć w Ministerstwie Sprawiedliwości i to pismo zostało wysłane już jakiś czas temu. Została wskazana data 23 października jako ten termin graniczny, dlatego że wskazaliśmy przepis ustawy o dostępie do informacji niejawnych (...) Termin został przedłużony o dwa miesiące w związku z tymi problemami technicznymi, o których mówiłem - przekazał.
- Nie jesteśmy w stanie przygotować dokumentów w taki sposób - dodał.
Ziobro: jeżeli by im zależało, sprecyzowaliby ten swój wniosek
- To jest to, co obserwujemy w ostatnim czasie i co charakteryzuje działalność Platformy Obywatelskiej, mianowicie takie hucpiarstwo zamiast realnych propozycji, czy sensownych dokumentów, których im brakuje - ocenił w środę Zbigniew Ziobro.
Podkreślił, że PO złożyła wniosek, który "obejmuje setki tysięcy dokumentów". - Setki tysięcy dokumentów zgodnie z prawem, aby zostały wydane muszą zostać wcześniej przeczytane, a następnie zanonimizowane, bo nie mogą być tam dostarczone dane osób prywatnych, bo zabrania tego ustawa o Ochronie Danych Osobowych - tłumaczył.
- Jeżeli by im zależało, żeby dostać konkretne dokumenty, to oni sprecyzowaliby ten swój wniosek - ocenił Ziobro.
Afera hejterska
Portal Onet napisał, że urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości - w tym ówczesny wiceminister Łukasz Piebiak, później zdymisjonowany w następstwie doniesień medialnych - mieli stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości, wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę.
CZYTAJ WIĘCEJ:Hejt wobec sędziów. Co wiemy o sprawie?
Autor: js//kg/kwoj / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24