Polska szkoła nie jest przyjaznym miejscem dla osób homoseksualnych. Jak wynika z raportu Komisji Europejskiej, z agresją fizyczną i psychiczną lub niechęcią wobec osób uznanych za homoseksualne spotkało się aż 80 proc. uczniów i nauczycieli - pisze dziennik "Polska". Szkoły uczą nietolerancji, a nie uczą - wiedzy na temat homoseksualizmu.
Badania KE w ramach międzynarodowego projektu „Schoolmates” (szkolni kumple) obejmowały cztery państwa Unii: Austrię, Hiszpanię, Włochy i Polskę. Miały pokazać, jak uczniowie i nauczyciele odnoszą się do kolegów homoseksualnych lub podejrzewanych o skłonności homoseksualne. Okazało się, że najgorzej jest w naszym kraju. W hiszpańskich szkołach 79 proc. uczniów i nauczycieli spotkało się z homofobią, a w Austrii ok. 70 proc.
Zdaniem KE polscy uczniowie prezentują także najniższy poziom wiedzy na temat homoseksualizmu. Powszechne są stereotypy, że homoseksualizm to przejściowy okres w rozwoju młodego człowieka (tak myśli 35 proc. badanych).
Socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr Jacek Kochanowski uważa, że za homofobię nie można obciążać uczniów. – Dzieci powtarzają wzorce przynoszone z domów, telewizji. Ich zachowania są odbiciem tego, co robi i myśli społeczeństwo.
Normalny brak tolerancji
Z raportu „Schoolmates” wynika, że agresja wobec osób uznanych za homoseksualne to niemal norma. Co czwarty uczeń i nauczyciel regularnie i często słyszy, jak w szkołach wyzywa się uczniów od "pedałów, ciot lub pedziów". I nie dzieje się to tylko na przerwach czy po lekcjach, ale w klasach, sali gimnastycznej, a nawet podczas zajęć.
Niestety, jak pokazują badania, na wyzwiskach i wyśmiewaniu się nie kończy. 8 proc. uczniów często spotyka się z izolowaniem, a 18,6 proc. z biciem uczniów podejrzewanych przez kolegów o homoseksualizm. Nic więc dziwnego, że aż blisko 14 proc. młodzieży i nauczycieli kategorycznie stwierdza, że uczeń gej nie może czuć się w szkole bezpiecznie. – Tragedia i wstyd – komentuje wyniki Irena Dzierzgowska, sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej w latach 1997 – 2000.
Wystarczy być podejrzanym
Robert Biedroń, szef Kampanii Przeciw Homofobii, zwraca uwagę, że badania przeprowadzone na zlecenie Komisji Europejskiej wcale nie pokazują skali przemocy wobec samych uczniów gejów. – Tutaj mówi się o zjawisku przemocy wymierzonej w uczniów często tylko podejrzewanych o homoseksualizm. Więc wcale nie trzeba być gejem czy lesbijką, by obrywać – mówi Biedroń.
Wrogie i agresywne zachowania wobec osób uznawanych za homoseksualne to wynik niewiedzy na ten temat. Wśród uczniów i nauczycieli powszechne jest przekonanie, że homoseksualizm jest dewiacją. Co trzeci badany twierdzi, że zachowania homoseksualne powinny być karane.
– Czegóż innego się spodziewać, jeżeli takie opinie wyrażają sami ministrowie edukacji? – pyta Dzierzgowska. Nawiązuje do wypowiedzi Romana Giertycha i jego ekipy w MEN. Była minister zwraca uwagę, że politycy nie pomagają młodzieży zrozumieć rzeczywistości.
Potwierdza to dr Kochanowski – W Polsce o homoseksualizmie w miarę otwarcie mówi się od zaledwie kilkunastu lat. Tyle czasu może wystarczyć, by zmienić gospodarkę państwa, ale nie mentalność społeczeństwa – wyjaśnia.
– Przecież w polskiej edukacji słowo „homoseksualizm” oficjalnie nie ma prawa paść na żadnym przedmiocie – zauważa Dzierzgowska. Pedagodzy obawiają się oskarżeń o propagowanie zachowań gejowskich. – W domach dzieci też nie mogą liczyć na poważną rozmowę. Nic dziwnego, że młodzież informacje czerpie nawzajem od siebie lub od tak zwanych autorytetów z telewizji – dodaje Kochanowski.
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP