39-latek usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu po tym, jak podpalił swoją 33-letnią żoną i i 10-letniego syna. Mężczyzna tłumaczył na przesłuchaniu, że nie chciał tego zrobić. Poparzeni trafili do szpitala.
Do wydarzenia doszło w Świdwinie (woj. zachodniopomorskie) w czwartek wieczorem. Mężczyzna najpierw oblał rodzinę łatwopalną substancją, a potem podpalił. Na koniec 39-latek uciekł do lasu na terenie gminy Rąbino, gdzie ukrywał się przez noc. Sam też doznał poparzeń.
Policji udało się go ująć w piątek rano po szeroko zakrojonych poszukiwaniach.
Nie chciał?
Prokurator Ziemowit Książek z Prokuratury Rejonowej w Białogardzie powiedział, że w czasie przesłuchania mężczyzna "nie zaprzeczał, że doszło do takiego zdarzenia. Mówił jednak, że nie było to celowe działanie z jego strony". 39-latek usłyszał też zarzut usiłowania zabójstwa i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz znęcania się nad rodziną i uszkodzenia mienia.
Policja nie podaje powodów podpalenia. Funkcjonariusze przyznają natomiast, że często byli wzywani do tego domu na interwencje, gdy mężczyzna wracał do Polski z pracy za granicą.
Za usiłowanie zabójstwa Kodeks karny przewiduje od 8 do 25 lat więzienia lub dożywocie.
Źródło: tvn24.pl, PAP