Zamiast zapłacić firmie, która wybudowała drogę, urzędnicy Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich przelali pieniądze na konta oszustów, bo ci poprosili ich o to w mailu. W konsekwencji pracę straciły dwie osoby współodpowiedzialne za przelew. Dyrektorzy pracują nadal, mimo bezlitosnej dla nich kontroli. Materiał "Blisko ludzi".
Sprawę ujawnił reporter "Blisko ludzi" TTV Piotr Czaban trzy miesiące temu. Teraz okazuje się, że dyrektor i wicedyrektor Podlaskiego Zarządu Dróg, którzy podpisali nieszczęsne przelewy, nie ponieśli żadnych konsekwencji, mimo, że audytorzy badający skandal jednoznacznie wskazali ich jako winnych utraty czterech milionów złotych.
Dyrektorzy winni, ale nietykalni
Wnioski po kontroli w PZD są jednoznaczne: do utraty olbrzymiej kwoty pieniędzy przyczynił się chaos w zarządzaniu przedsiębiorstwem. Jedynymi odpowiedzialnymi za to po całych miesiącach zdaniem PZD są jednak najwyraźniej wciąż dwie pracownice nie mające żadnej "władzy wykonawczej".
Jedna z nich - do której udało się dotrzeć teraz reporterowi TTV - potwierdziła, że osobą podpisującą przelewy na konta oszustów był dyrektor zarządu.
- Generalną zasadą jest, że osobami ponoszącymi odpowiedzialność za całość są kierownicy jednostki - mówi Piotr Trochimowicz, p.o. dyrektora Biura Audytu Wewnętrznego w Podlaskim Urzędzie Marszałkowskim w Białymstoku. Marszałek województwa poznał wyniki audytu w czerwcu, ale do dziś ich nie opublikował.
Tymczasem w dokumencie, do którego dotarli reporterzy TTV, opisano krok po kroku jak doszło do utraty pieniędzy na rzecz przestępców. Wystarczył tylko jeden telefon i jeden e-mail w tej sprawie skierowany do PZD.
Oszuści podali się za wykonawcę drogi, a dyrektorzy zdecydowali o wysłaniu im pieniędzy w dwóch przelewach: na 600 tys. zł, a kilka tygodni później na kolejne 3,4 mln zł.
Po audycie stwierdzono, że ten błąd jest wynikiem niekompetencji osób zarządzających jednostką oraz zupełny brak kontroli nad jej finansami. Wicedyrektor współodpowiedzialny za utratę pieniędzy mówi dziś, że nie może komentować tej sprawy. Nie komentuje też tego, dlaczego zwolniono dwie kobiety, a on i jego szef nie ponieśli żadnych konsekwencji.
- Nie utraciłem zaufania do dyrektora - mówi marszałek województwa Mieczysław Baszko, który ma w tym przypadku inne zdanie, niż jego urzędnicy przeprowadzający kontrolę.
Tymczasem pieniądze przepadły. Międzynarodowy gang odpowiedzialny za ich przejęcie wyprowadził je na konta do Anglii, Słowacji i Rumunii. Nie udało się ich odzyskać.
Autor: adso//gak / Źródło: TTV Blisko ludzi
Źródło zdjęcia głównego: TTV Blisko ludzi