Donald Tusk nie będzie rozmawiał 1 września z Władimirem Putinem o trudnej historii. - Są inne ważne tematy - przekonuje szef gabinetu politycznego premiera. - Ta wypowiedź to dowód, że nie mamy premiera "od spraw trudnych", ale wyłącznie od łatwych. Donald Tusk ucieka od problemów i tak zrobi 1 września - komentuje w rozmowie z tvn24.pl rzecznik PiS Mariusz Błaszczak.
Sławomir Nowak przyznał w niedzielę, że podczas planowanej wizyty Władimira Putina na Westerplatte w 65. rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, polski premier nie zapyta swojego gościa o "trudne daty" w polsko-rosyjskiej historii.
- Nie wiem, czy na przykład 17 września (1939 roku, data agresji ZSRR na Polskę - red.) to jest temat na rozmowę o politycznych relacjach codziennych. Jest całe mnóstwo innych tematów. Takich jak mały ruch graniczny, jak to, co nam się wreszcie po tylu latach udało, czyli przywrócenie ruchu w Zatoce Pilawskiej, nowy kontrakt gazowy, dostawy ropy - wyliczał szef gabinetu politycznego Donalda Tuska.
"Grupa" nie wystarczy?
Nowak zaznaczył, że "do spraw trudnych" w relacjach polsko-rosyjskich powołana została specjalna grupa, z której prac "rząd jest bardzo zadowolony".
Ale zdaniem rzecznika PiS, "wysługiwanie się" zespołem, kierowanym przez prof. Adama Rotfelda w każdym niewygodnym momencie, to błąd tego rządu. - Odnoszę wrażenie, że premier Donald Tusk nie jest od spraw trudnych, rząd ich unika, a nie powinien. Wypowiedź Sławomira Nowaka jest na to dowodem - komentuje słowa ministra Mariusz Błaszczak.
Rzecznika nie przekonują zupełnie argumenty o innych "ważniejszych sprawach" i wskazuje, że symboliczna wizyta szefa rosyjskiego rządu to dobry moment do "rozpoczęcia dialogu". - Mały ruch graniczny to nie jest zadanie dla premiera polskiego rządu, ale dla ministra spraw zagranicznych. Między Polakami a Rosjanami powinien być prowadzony dialog, ale właśnie bez unikania spraw trudnych. Rząd premiera Donalda charakteryzuje się tym, że ucieka od wszystkiego co ma charakter trochę bardziej skomplikowany - zaznacza.
PiS: Znów chodzi o PR
Trudnych pytań nie będzie, bo zdaniem PiS w wizycie Putina rządowi chodzi o jedno - o PR.
- Nie może być tak, że ta wizyta będzie kolejnym propagandowym sukcesem Donalda Tuska. Jeżeli rzeczywiście byłby postęp i ocieplenie w naszych (polsko-rosyjskich) relacjach (wspominał o nich również Sławomir Nowak) to wszystko nie kończyłoby się tylko na gestach. Oczywiście one w dyplomacji są ważne, ale o żadnym przełomie nie ma mowy, jeśli będą się ciągnęły nierozwiązane sprawy - podkreśla rzecznik PiS.
Drażnią go również słowa "o aurze" konsekwencji II Wojny Światowej, która zdaniem Nowaka na pewno będzie unosiła się nad wizytą rosyjskiego premiera. - Naszych relacji nie powinniśmy budować na jakiejś aurze, ale na rozmowie. Otwartej - zastrzega.
Lewica broni
- Ja rozumiem takie podejście, to realna zapowiedź. Wizyta Władimira Putina będzie trwała kilka godzin. Żadna pięciominutowa rozmowa nie rozwiąże naszych problemów - broni deklaracji współpracowników premiera Tadeusz Iwiński z SLD. I dodaje w swoim stylu: - Nie zawsze można jednym strzałem ubić dwa ptaki.
Poseł Sojuszu wskazuje jednak, że Donald Tusk od historii nie powinien uciec "w ogóle". - Na pewno powinien poruszyć tę kwestię pośrednio, w takim rozumieniu, że mamy wiele niewyjaśnionych kwestii. I uspokoić, że trzeba je spokojnie analizować. Wszystkiego nie da się zrobić od razu - zaznacza.
Źródło: tvn24.pl