Posłowie PiS sondowali możliwość sojuszu z SLD, który miałby pomóc w zachowaniu wpływów w mediach publicznych. Zachętą byłyby stanowiska w TVP i Polskim Radiu - donosi "Dziennik".
Łącznikiem w tej sprawie jest Jacek Kurski, człowiek do zadań specjalnych Jarosława Kaczyńskiego. Co chciałby uzyskać od negocjatora SLD Grzegorza Napieralskiego w tajnych negocjacjach? Blokowania inicjatyw rządu, który zapowiedział usunięcie z mediów ludzi PiS-u.
Oficjalne zaprzeczenia, nieoficjalne potwierdzenia - Mogę powiedzieć tyle: trzeba powstrzymać to szaleństwo, o którym głośno mówi PO. Likwidacja abonamentu spowoduje, że za śmieszne pieniądze, za symboliczną złotówkę telewizja publiczna trafi do któregoś z miliarderów - powiedział Kurski, zapytany o całą sprawę. Kilka godzin później zadzwonił do "Dziennika" i zaprzeczył, że rozmawiał z Napieralskim. Podobną deklarację złożył Napieralski, zapytany o negocjacje z Kurskim. - Zaprzeczam - uciął krótko.
Jerzy Szmajdziński nie potwierdził prowadzenia negocjacji, ale wskazał na płaszczyznę porozumienia w postaci utrzymania abonamentu. Nieoficjalnie politycy Lewicy i Demokratów potwierdzają, że politycy PiS i LiD rozmawiali w tej sprawie.
Co da ewentualne porozumienie?
Gdyby Prawo i Sprawiedliwość dogadało się z lewicą, byłoby w stanie zablokować wszelkie zmiany w publicznym radiu i telewizji. Koalicja sejmowa będzie mogła przegłosować likwidację w KRRiT, jednak na zablokowanie veta prezydenta nie starczy już jej głosów. A likwidacja Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji lub zmiana ustawy u KRRIT jest o tyle ważna, że bez tego ne uda się z mediów ludzi PiS.
Do udaremnienia zmian przewidzianych przez PO będzie bez wątpienia dążył prezydent. - Prezydent będzie bronił status quo w TVP i Polskim Radiu - powiedział urzędnik z Kancelarii Prezydenta "Dziennikowi".
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24