Obyczajowa afera w Karpaczu. Rzecz wyglądała niewinnie – po interwencji miejscowego kościoła, właściciel parkingu zmienił w jego nazwie zaledwie jedną literę. Ale tego, co osiągnął tym zabiegiem, chyba się nie spodziewał.
Parking na początku nazywał się Wang. Do zmiany nazwy zmusił właściciela parkingu pastor słynnego kościoła Wang w Karpaczu, tłumacząc, że nazwa jest zastrzeżona.
Upomniany za skopiowanie nazwy postanowił zmienić tylko jedną literę "K". Niestety wybrał pechowo i parking nosi teraz wulgarną nazwę. Słowo "wank" po angielsku oznacza "samogwałt".
Witold Matusiak, właściciel parkingu, mówi Polskiemu Radiu Wrocław, że to przypadek: - To nie jest zamierzone, ani wycelowane w parafię ewangelicką - broni się. I zapewnia, że po sezonie nazwę parkingu zmieni. - Jak trochę zarobię - dodaje.
Na razie w Karpaczu zostaje parking Wank.
Źródło: Polskie Radio Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Polskie Radio Wrocław