Powiedzmy stop wandalom i łobuzom. Nie zamykajmy oczu i nie odwracajmy się, gdy komuś trzeba zwrócić uwagę - apeluje policja. Zmiana w kodeksie karnym, która właśnie weszła w życie, ma nam dodać odwagi i wystraszyć napastników. Jeśli zaatakują interweniujących obywateli, będą odpowiadać jak za napaść na policjanta.
Nowela kodeksu karnego, która weszła w życie 22 marca, wprowadza szeroką ochronę nie tylko podejmujących interwencję (na służbie lub poza nią) policjantów, ale i zwykłych ludzi, którzy reagują na przestępstwo. To pośredni efekt głośnej sprawy Andrzeja Struja – warszawskiego policjanta na urlopie, który zwrócił uwagę dwójce pijanych młodych mężczyzn rzucających koszem na śmieci w przejeżdżający tramwaj. W odpowiedzi rzucili się na niego z nożem i śmiertelnie ugodzili.
- Tragiczne było to, że świadkami tego zdarzenia były także inne osoby, które tej interwencji wspólnie z policjantem nie podjęły – ocenia minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
W ciągu ostatniego roku, co przyznają nie tylko policjanci, w tej sprawie wiele się nie zmieniło. - Ludzie odwracają się i nie chcą podejmować interwencji – mówi sierżant Szymon Piaskowski z poznańskiej policji. - W tramwaju jedzie dwóch chuliganów i 50 normalnych ludzi i wszyscy się boją takim łobuzom zwrócić uwagę, dochodzi już do paranoi – dodaje poznaniak Andrzej Górny.
Ochrona jak policjanta
Zaostrzenie kar ma dodać zwykłym obywatelom odwagi i wystraszyć przestępców. Osobom podejmującym tzw. obronę konieczną interwencyjną zostanie przyznana taka sama ochrona jak funkcjonariuszom publicznym. A za zabójstwo funkcjonariusza grozi minimum 12 lat więzienia, 25 lat albo dożywocie. Za czynną napaść można trafić za kratki nawet na 10 lat
- Gdyby ten przepis wcześniej obowiązywał, na pewno bym jednego przytrzymał mocniej. Troszkę się przestraszyłem, bo nie wolno używać siły i odpuściłem sobie. Zacząłem wracać do autobusu, wtedy podbiegli i dostałem butelką w tył głowy – opowiada pan Krzysztof, kierowca autobusu ze Szczecina. Usiłował zatrzymać wyrostków, którzy rzucili butelką w przednią szybę i ją stłukli.
Żaden z pasażerów mu nie pomógł - tak jest niemal zawsze. - Zdarzyło mi się walczyć z jednym z pasażerów, który prawdopodobnie był pod wpływem narkotyków – opowiada pan Andrzej, kierowca z Łodzi.
"Dostałby taki porządny łomot"
Minister sprawiedliwości liczy, że ludzie przestaną się bać, bo będą mieli po swojej stronie prawo. Trzeba się jednak zdobyć na odwagę, jak Maria Sadecka z Torunia. Na cmentarzu ujęła sprawcę napadu na starszego mężczyznę.
- Leżał ten pan na tym pomniku, twarzą do pomnika, napastnik siedział na nim i szamotał go za ramiona, za odzież, że ma dać pieniądze – opowiada kobieta. Pani Maria nie odwróciła się, tylko dzielnie wkroczyła do akcji. - Wtedy to już byłam taka zła, że gdyby mój przyjaciel mnie nie odciągnął, dostałby taki porządny łomot ode mnie – dodaje.
„Łomotu” od razu spuszczać nie trzeba, ale zareagować warto.
Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Fakty" TVN